Jak pisze "Fakt":
Pogrzeb Andrzeja Leppera będzie dużym, choć przygnębiającym wydarzeniem w rodzinnym Zielnowie. Sąsiedzi wspominają przewodniczącego Samoobrony jako człowieka wielkiego, który zrobił wiele dla kraju, a zarazem przyznają, że był zwykłym i uprzejmym człowiekiem. Dlatego na pewno mieszkańcy Zielnowa i okolicznych miejscowości tłumnie przybędą pożegnać Leppera. Ale nie wszyscy będą mile widziani na ostatnim pożegnaniu.
"Syn Andrzeja nie chce widzieć żadnych działaczy na pogrzebie ojca, ma do nich wielkie pretensje, że zostawili go, kiedy ten ich potrzebował" - powiedział nam Władysław Serafin, polityk i przyjaciel przewodniczącego partii. Chodzi głównie o polityków, którzy niegdyś zajmowali wysokie stanowiska w Samoobronie, a kiedy partia popadła w kłopoty, wystąpili z niej i odeszli od Leppera.
"Wszyscy omijali go szerokim łukiem. Nawet ludzie, którzy zawdzięczali mu karierę: ostatnio pewna pani była minister, dziś celebrytka, sprosiła na imieniny pół miasta, a o nim zapomniała" - opowiadał w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Mateusz Piskorskui, bliski współpracownik Leppera.
Władysław Serafin nie boi się wymienić tych działaczy z nazwiska. "Beger, Hojarska, Filipek, oni zostawili go samego" - wylicza Serafin. "Oni powinni stać z daleka, jeśli odważą się przyjechać. Sumienie powinno ich gryźć do końca życia" - zakończył przyjaciel Andrzeja Leppera.