Jedynym wytłumaczeniem tej tragedii może być fakt, że Oliwka przez dwa tygodnie była chora na ospę. Wtorek był pierwszym dniem, gdy Krzysiek miał ją zawieźć do przedszkola. Z natłoku pracy i obowiązków i chyba też dlatego, że miał przerwę w wożeniu córeczki, po prostu o niej zapomniał -mówią "Faktowi" dziadkowie trzyletniej dziewczynki, która zmarła w Rybniku po tym, gdy ojciec zapomniał zawieźć jej do przedszkola i zostawił w rozgrzanym samochodzie na parkingu.
Opiekował się dziećmi, nieba by im przychylił, jest załamany śmiercią córeczki. Nie mieści nam się to w głowie, Krzysiu przecież jest odpowiedzialnym ojcem. Dostał awans w elektrowni, nie wiem co się mogło się wydarzyć, że zapomniał o córeczce i zostawił ją w aucie - zapewniają
Eksperci uważają tę wersję za bardzo prawdopodobną. Podobnych wypadków jest coraz więcej - pisze "Washington Post". Gazeta przytacza historie wielu mieszkańców USA, którzy stracili dzieci w podobny sposób. O swych pociechach w aucie zapominają ludzie różnych zawodów, o różnym poziomie wykształcenia. Większość z nich została uniewinnionych w sądzie, bo przysięgli stwierdzili, że nie mogli się dopatrzyć winy rodziców.
Naukowcy, jak pisze "Washington Post", odkryli, dlaczego dochodzi do takich tragedii. Cały mechanizm wyjaśnia profesor David Diamond, fizjolog z Uniwersytetu Południowej Florydy. Jego zdaniem stres osłabia funkcje mózgu i sprawia, że koncentrujemy się tylko na rutynowych działaniach. Tłumaczy, że ludzki mózg to połączenie wysoko rozwiniętych części, jak hipokamp, który odpowiedzialny jest za pamięć, z elementami występującymi u słabo rozwiniętych gatunków, jak jądro podstawne, które działa, jak autopilot.
Gdy hipokamp planuje nasz dzień w pracy, wtedy jądro podstawne odpowiada za prowadzenie samochodu. Dlatego też czasami okazuje się, że przejechaliście z punktu A do B, a nie zapamiętaliście dokładnej trasy ani tego, co widzieliście po drodze - mówi naukowiec.
"Washington Post" ujawnia też, że rodzice, których dzieci zmarły w samochodzie, starali się tak zmienić prawo, by w samochodach montować specjalne czujniki. Jeśli po pewnym okresie czasu od wyłączenia stacyjki waga dziecięcego fotelika nie zmieniłaby się, to auto włączałoby alarm. Niestety lobby producentów aut pomysł utrąciło - to podniosłoby koszty produkcji samochodów.
ZOBACZ TAKŻE: Ojciec zostawił córkę w samochodzie. Dziewczynka zmarła z przegrzania>>>
CZYTAJ WIĘCEJ:Można zapomnieć o dziecku w samochodzie? Psycholog wyjaśnia>>>