Takiego wyroku w Polsce prawdopodobnie jeszcze nie było. Mieszkanka Bochni została skazana za zabójstwo przez zaniechanie, bo zostawiła niedołężnego ojca bez opieki, a 86-latek zmarł z wycieńczenia.
Elżbieta J. przed sądem przekonywała, że wyjechała na ponad 2 tygodnie z bezsilności, bo już nie mogła sobie poradzić z opieką nad mężczyzną, który był agresywny, nie chciał jeść. Próbowała go nawet umieścić w zakładzie opiekuńczo-leczniczym, ale kazano jej na to czekać 4 miesiące. Dziś została skazana na 4 lata więzienia, ponieważ sąd uznał, że kobieta musiała zdawać sobie sprawę, iż bez jej opieki ojciec może umrzeć.
Obrona zapowiada apelację, bo uważa, że kobieta powinna być sądzona nie za zabójstwo, ale za porzucenie ojca. Prokurator też nie ma wątpliwości, że wyrok nie kończy sprawy i spodziewa się nawet apelacji do Sądu Najwyższego.
Mimo wyroku, okoliczności całej sprawy nadal nie są jasne. Prokurator przytaczał opinię jednego z dwóch biegłych psychologów, który przyznał, że kobieta porzucając ojca mogła się kierować nie tylko bezsilnością, ale także odwetem za krzywdy i urazy, których przez wiele lat zaznawała od swojego ojca. Sąd jednak uznał, że Elżbieta J. porzuciła 86-latka z bezsilności.
Prokurator Tomasz Gurdak w rozmowie z Radiem Kraków przyznał, że kobieta nie zajęła się pochówkiem ojca, ale wróciła do Sopotu. Mężczyzna, z którym mieszkała w Bochni, miał tam szukać pracy.
ZOBACZ TAKŻE: Pojechała na wakacje, ojciec skonał z głodu. Rusza proces mieszkanki Bochni>>>