10 kwietnia 2010 roku, w dniu feralnego lotu do Smoleńska, dowódca załogi Tu-154M, kapitan Arkadiusz Protasiuk miał minimalne doświadczenie jako pierwszy pilot. Drugi pilot, major Robert Grzywna, wykonał w tej roli tylko trzy loty tupolewem. A nalot na Tu-154M nawigatora Artura Ziętka, wykonany z uprawnieniami - wynosił zero godzin i zero minut - wyliczają biegli w ekspertyzie, o której pisze tvn24.pl.
Biegli wskazują, że taki dobór załogi nie był przypadkiem, a jedną z przyczyn katastrofy smoleńskiej był rozkład elitarnego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
Jak pisze tvn24.pl, w procesie szkoleń kapitana Protasiuka wykryto szereg fałszerstw, które pozwoliły mu zdobyć wyższe uprawnienia. Kapitan nie odbył na przykład ćwiczeń z lądowania przy wykorzystaniu nieprecyzyjnych urządzeń, z czym miał do czynienia dopiero w czasie rejsu do Smoleńska. Biegli odkryli również, że sfałszowano wpis dotyczący lotu egzaminującego dowódcy załogi tupolewa, przeprowadzonego w 2008 roku.
Podczas lądowania w Belgradzie pogoda była bardzo dobra: bezchmurnie, widzialność 10 kilometrów (...). Z kolei fałszując rzeczywiste warunki atmosferyczne na str. 550 osobistego dziennika lotów za podpisem dowódcy eskadry (…) wpisano warunki atmosferyczne: zachmurzenie 8/8, podstawa chmur 60 m, widzialność 800 m - napisano w opinii sporządzonej dla prokuratury.
Na tym jednak nie koniec. Biegli - jak twierdzi tvn24.pl - wykryli fałszerstwa w całym procesie szkolenia kapitana Protasiuka.
Stwierdza się, że zafałszowano wpis WA (Warunków Atmosferycznych - przyp. red.), dostosowując je do potrzeb szkoleniowych i nadania uprawnienia - napisali pod oceną jednego z lotów, odbytych w Bydgoszczy.
Zdaniem biegłych, drugi pilot major Robert Grzywna przeszedł podobną ścieżkę szkoleń. Z kolei porucznik Artur Ziętek nigdy nie uzyskał uprawnień nawigatora. Choć w 2009 roku dowódca 36. pułku stwierdzał, że porucznik Ziętek pomyślnie przeszedł cykl szkoleń na ziemi i skierował go do ćwiczeń powietrznych, nawigator nawet ich nie rozpoczął, tylko od razu zaczął pełnić służbę lotniczą.
Eksperci krytykują również nadzór nad specpułkiem. "Takie podejście nie pozwoliło na wykrycie wieloletnich i ciągle powtarzających się poważnych i oczywistych, groźnych dla bezpieczeństwa lotów wyżej opisanych niewłaściwości" - zaznaczyli eksperci.