Opałko urodził się w 1952 r. w Kielcach. Ukończył tamtejszą Wyższą Szkołę Pedagogiczną na kierunku wychowanie muzyczne.

W tym okresie występował w kabarecie "Pod postacią", później założył "Orkiestrę do Użytku Wewnętrznego". Następnie w 1987 r. utworzył własny kabaret "Pigwa show" wcielając się w postać Genowefy Pigwy, mieszkanki Napierstkowa.

Reklama

Był to nieprzeciętny człowiek, zdolny, trochę zakompleksiony. Pisał piękne rzeczy muzyczne. Wcielał się w rolę Pigwy, bo to pozwalało "zarobić na chleb", ale szkoda, że go więcej nie pokazano jako kompozytora muzyki. Napisał wiele płyt, dużo piosenek, takich wpadających w ucho, wszystko jest w nich przemyślane – powiedział w rozmowie z PAP Jan Kozłowski, współtwórca kabaretu "Pigwa Show".

Podkreślił, że z Opałko współpracował od 42 lat. - W tym czasie byliśmy co najmniej dziesięć razy w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, nie mówiąc o Polsce. Każde miasto, w którym dom kultury liczył ok. 300 miejsc, to my wszędzie byliśmy tam po kilka lub kilkanaście razy – dodał Kozłowski.

Jego żona Ewa Kozłowska podkreśliła, że dla niej Opałko był przede wszystkim bardzo szlachetną osobą. - On miał kulturę osobistą, klasę w sobie, a w niej się wszystko mieści. Był to człowiek wielkiego formatu – dodała.

Bronek był osobą niezwykłą. Przede wszystkim znakomitym poetą, świetnym, błyskotliwym kabareciarzem oraz osobą o +złotym sercu+, dlatego był tak bardzo uwielbiany przez publiczność – powiedziała PAP Beata Ryń z Muzeum Wsi Kieleckiej, z którym Opałko wielokrotnie współpracował.

Dodała, że tłumy czekały z wielką radością i niepokojem na moment, kiedy się pojawi na scenie. - Publiczność go uwielbiała, zarówno ta świętokrzyska i ogólnopolska, ponieważ utwory, które wykonywał, miały niezwykłą moc – zaznaczyła Ryń.

Artysta od kilku lat zmagał się z chorobą. - Pamiętam moment, kiedy był już bardzo słaby i właściwie nie wychodził z auta, w chwili gdy zobaczył, że publiczność czeka na jego występ, gdy tłumy zaczęły zajmować miejsca i jego wielbiciele siadali na trawie, to w niego wstępowała taka niezwykła energia, że potrafił wyjść na scenę i dać piękny koncert – wspominała Ryń.