Wstrząs mózgu jest rzadko wykrywany
Ze studium opublikowanego w "British Journal of Sports Medicine" wynika, że zazwyczaj schorzenia te są diagnozowane u zawodników już po zakończeniu sportowej kariery. "Uderzenia głową w piłkę nożną mogą być potencjalnym czynnikiem przyczyniającym się do zwiększonego ryzyka zachorowania na jedno ze schorzeń neurodegeneracyjnych" - wynika ze studium koordynowanego przez naukowców z uniwersytetów w Nottingham i Southampton.
Autorzy badania wskazali, że narażenie na urazy głowy w pojedynkach powietrznych uzależnione jest od wieku oraz pozycji na boisku. Szczególnie często, jak dodali, dotyczy ono graczy występujących w defensywie, zwłaszcza środkowych obrońców.
Oszacowali, że jedna drużyna występująca w angielskiej Premier League, pierwszym poziomie rozgrywek piłkarskich, wykonuje średnio w sezonie 1651 uderzeń głową. Dodali jednak, że ustalenie przypadków wstrząsu mózgu jest trudne, gdyż te są rzadko po meczach wykrywane przez lekarzy sportowych.
Urazu mózgu mogą prowadzić do zaburzeń poznawczych i demencji
Tymczasem, jak wynika z badań prowadzonych na terenie Hiszpanii, gdzie podczas jednego sezonu piłkarskiego przeanalizowano 38 meczów, podczas spotkań tych doszło do co najmniej 61 przypadków wstrząsu mózgu u zawodnika. Analizujący te dane naukowcy z hiszpańskiego Instytutu Rehabilitacji Neurologicznej Vithas Irenea, przy wsparciu badaczy z Politechniki w Walencji, wskazali, że regularne główkowanie w meczach przez piłkarzy i towarzyszące temu kontuzje są bardzo rzadko odnotowywane przez sztab medyczny.
Autorzy studium zaznaczyli, że nawet wykrycie niewielkiego urazu mózgu po meczu zazwyczaj nie jest właściwie leczone, co w średnim i długim czasie może prowadzić do zaburzeń poznawczych, a nawet demencji.
Piłkarze nie zdają sobie sprawy z tego, że doznali kontuzji
Jak przekazał kierujący badaniem prof. Enrique Noe, główną trudność w identyfikacji urazów mózgu piłkarzy stanowi fakt, że często sami zawodnicy nie zdają sobie sprawy z tego, że doznali kontuzji. Wskazał, że z reguły bagatelizują oni zdarzenie, tłumacząc, że nie stracili orientacji lub utraty równowagi.
Ostatecznie tylko jedna trzecia zawodników otrzymuje pomoc medyczną po pewnym czasie, a 74 proc. wraca do gry przed ukończeniem tygodnia odpoczynku. Dzieje się tak pomimo międzynarodowych wytycznych, zalecających rygorystyczne badania kliniczne piłkarzy przed powrotem na boisko - podsumował prof. Noe.