Po skończeniu studiów ekonomicznych przez dwa lata pracowała w Instytucie Morskim w Gdańsku. Tu poznała Lecha. Przyjaciółka jej poleciła świetnego chłopaka. Trafiła w dziesiątkę. Po dwóch latach młoda naukowiec wzięła ślub z początkującym prawnikiem. A po kolejnych dwóch urodziła córkę Martę.
Wtedy Maria Kaczyńska zrezygnowała z pracy. I w pełni poświęciła się domowi i rodzinie. Znana była z dbałości o męża. To ona kupowała mu ubrania, buty, garnitury. Nie potrzebowała do tego nawet jego obecności. Gdy została pierwszą damą, reporterzy często przyłapywali ją na intymnym geście, kiedy - nawet podczas oficjalnych uroczystości - poprawiała krawat czy garnitur mężowi.
Kiedy Lech Kaczyński wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych mówiło się, że wbiegła za nim do samolotu z plastikową torbą pełną kanapek i jaj na twardo. Kiedy tę historię wykorzystał Szymon Majewski w swoim programie, pierwsza dama zareagowała z typowym dla siebie humorem. Wysłała Majewskiemu rzekome jajka i kanapki, z którymi miała wejść do samolotu, i dołączyła list z prośbą, aby nie nakruszył.
Otwarcie przyznawała się do swoich wad. - Aniołem nie jestem - mówiła o sobie. Ale dodawała, że jest wybuchowa tylko na krótko. - Potem mąż mnie przeprasza, bo zazwyczaj to ja mam rację. Nie przepadam też za gotowaniem - opowiadała w wywiadach.
Szybko okazało się, że świetnie sobie radzi w roli pierwszej damy. Choć nie obyło się bez wpadek. Wytykano jej, że podczas ogłaszania wyników wyborów prezydenckich szeptała coś cały czas mężowi na ucho. Potem tłumaczyła, że jeszcze wiele się musi nauczyć. I robiła to szybko. Jej eleganckie, stonowane i zawsze świetnie dopasowane do okoliczności kreacje znajdowały uznanie w oczach ekspertów mody. Sama przyznawała, że ma słabość do torebek i butów.
Lubiła towarzystwo. Umiała znaleźć wspólny język z żonami polityków. Po konferencji poświęconej problemowi łączenia pracy z macierzyństwem na kolacji, na którą zaprosiła pierwsze damy z całej Europy, była w centrum zainteresowania. Dobre kontakty dyplomatyczne to także zasługa jej umiejętności językowych. Świetnie mówiła po francusku i angielsku, trochę po hiszpańsku i rosyjsku. Swoje zdolności wykorzystywała wcześniej zawodowo. Po tym, jak przerwała pracę, dorabiała tłumaczeniami i udzielaniem korepetycji. A także dla własnej przyjemności. Czytała książki w oryginale. Jak bez wstydu przyznawała, głównie kryminały Agathy Christie czy też serię przygód o francuskim komisarzu Jule Maigret. Nie stroniła też od klasyki - cytowała z pamięci „Eugeniusz Oniegina” Aleksandra Puszkina.
Nie interesowała jej poważna polityka. Podczas wywiadów zawsze dopytywała dziennikarzy o rodzinę, dzieci. Lubiła się chwalić swoją rodziną - zdjęcie wnuczki Ewy zawsze był obecne na jej stole.
Mocno angażowała się w sprawy kobiet. Nie bała się narazić poparciem dla in vitro. Podpisała się pod apelem, aby nie zmieniać konstytucji w sprawie ochrony życia. Wspierała akcję Matka Polka Pracująca propagującą łączenie kariery z macierzyństwem. Namawiała też Polki do robienia regularnych badań, aby uchronić się przed rakiem. Jej działalność docenili Holendrzy. Jest jedyną Polką, której imieniem i nazwiskiem nazwano nową odmianę tulipana.