SYLWIA CZUBKOWSKA: Mówi się, że potrzeba czterech pór roku, by dojść do siebie po stracie bliskiego. Ile czasu potrzeba, by po tragedii doszedł do siebie cały naród?
*ALEKSANDRA ŁUSZCZYŃSKA: To nie jest zwykła tragedia. Po pierwsze była niespodziewana, wywołała ogromny szok. Ludzie wciąż się z niego nie otrząsnęli, choć mija trzeci dzień od katastrofy. Po drugie ci, którzy zginęli, byli tak znani, że ich brak odczuwamy, jak by byli członkami naszych rodzin czy przyjaciółmi. I dlatego ta żałoba czy też raczej emocjonalna trauma może być naprawdę długa. Z badań zrobionych w Stanach Zjednoczonych po 11 września wynika, że jeszcze rok po ataku na World Trade Center nowojorczycy, ale nawet mieszkańcy oddalonego o tysiące kilometrów Kolorado wciąż czuli z powodu tych wydarzeń poważny psychiczny dyskomfort. Myślę, że podobnie może być w Polsce.
Czy taki masowy stan żałoby przeżywa się podobnie jak stratę kogoś z rodziny?
Bardzo podobne. Ludzie mogą czuć się rozbici, zdezorientowani, mogą mieć problemy ze skupieniem się na codziennej pracy. Mogą popełniać drobne błędy, a nawet poważniejsze, takie, które prowadzą choćby do wypadków samochodowych.
Może niektórzy z nas potrzebują pomocy psychologicznej? Jak w ogóle udziela się takiej pomocy?
Przykładem może być pomoc po strzelaninie wywołanej przez jednego ze studentów w Virginia Tech w 2007 roku, w której zginęły 33 osoby. Tam psycholodzy pomagali mieszkańcom miasta, stosując metody podobne do tych znanych z tradycyjnej pracy z pacjentami w żałobie. Jedną z takich metod jest ekspresyjne pisanie. Ludzi w traumie namawia się do pisania listów o swoich emocjach do bliskich, do zmarłych.
Polacy chyba sami wpadli na ten pomysł. Na portalach społecznościowych, blogach, forach od soboty dominuje tylko temat katastrofy i żałoby.
Podświadomie sami próbujemy sobie pomóc. Tłumy ludzi, które tuż po wypadku wyległy na ulice, to dowód na zastosowanie przez nas metody zwanej rozszerzaniem sieci wsparcia, czyli po prostu poszukiwania bliskości innych, by wspólnie zrozumieć i przeżyć to, co się wydarzyło.
Co dalej będzie się działo z Polakami? Teraz wszyscy mówią o pojednaniu, końcu wewnętrznych sporów...
Pewnie przez jakiś czas takie nastroje będą dominować. Obawiam się jednak, że po jakimś czasie może pojawić się raczej sytuacja znana z USA po zamachach wrześniowych. W ramach znanej psychologom teorii opanowywania trwogi ludzie zaczęli szukać winnych, wrogów. Tam byli nimi muzułmanie. U nas może to być Rosja albo rząd obwiniany o to, że nie zadbał o bezpieczeństwo lotu. Takie głosy pojawiają się już teraz.
*Aleksandra Łuszczyńska, profesor psychologii społecznej ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu. Jest redaktorem naczelnym czasopisma "Anxiety, Stress, and Coping".