Wyniki osiągnięte przez najważniejsze partie w sondażach exit polls opublikowanych przez trzy izraelskie telewizje nie różnią się znacząco od wyników oczekiwanych na podstawie wcześniejszych badań opinii publicznej. Zwyciężył prawicowy Likud premiera Benjamina Netanjahu, który aby utrzymać się na stanowisku będzie musiał zawiązać koalicję z partiami ultraortodoksyjnymi, ultranacjonalistami i najprawdopodobniej z sytuującą się na prawo od Likudu partią Jamina. Nie jest jednak pewne, czy szefujący Jaminie Naftali Benet zdecyduje się dołączyć do rządu Netanjahu. Już przed głosowaniem zwracano uwagę, że obu polityków dzieli głęboka niechęć i Benet w czasie kampanii zaciekle krytykował politykę obecnego szefa rządu.

Reklama

Jednak - na co zwraca uwagę komentatorka "Haareca", Noa Landau - Benet wielokrotnie powtarzał również, że "nie będzie próbował zostać premierem przeciwko Netanjahu, ale po nim". Ma zatem dwa wyjścia: przyłączyć się do koalicji urzędującego premiera lub skazać Izrael na powtórne wybory w tym roku.

Dobry wynik ultranacjonalistów

Zdziwienie może dziwić lepszy od przewidywanego wynik ultranacjonalistów z Religijnego Syjonizmu, co do których nie było pewne, czy przekroczą 3,25-procentowy próg wyborczy. Według kanału 12 i telewizji publicznej Kan blok zdobył 7, a według kanału 13 - 6 mandatów w 120-osobowym Knesecie.

Reklama

Przed wyborami Netanjahu poparł dołączenie do tego bloku partii Ocma Jehudit (hebr. Żydowska Siła) Itamara Ben Gwira, która jest jedną z najbardziej fanatycznych grup w kraju. Ben Gwir opowiada się za wypędzeniem "nielojalnych" Arabów z Izraela i terytoriów okupowanych oraz wzywa Izrael do zaanektowania całego Zachodniego Brzegu zamieszkanego przez ok. 3 mln Palestyńczyków. Od wczesnej młodości był on zwolennikiem rabina Meira Kahane, orędownika żydowskiej teokracji i zamachów bombowych skierowanych przeciwko domniemanym antysemitom.

Ben Gwir został wniesiony na podium siedząc na krześle niesionym przez swoich zwolenników, co miało upodobnić powyborczą radość do ortodoksyjnego wesela żydowskiego, gdzie małżonkowie są niesieni właśnie na krzesłach.

Reklama

Likud bez szans na rząd większościowy

W nowym Knesecie zasiądzie ponad 70 przedstawicieli partii prawicowych i religijnych i chociaż nie wszyscy zgodziliby się przystąpić do koalicji z Netanjahu zastanawiać może utrzymująca się od lat tak duża ich przewaga nad ugrupowaniami centrowymi, lewicowymi i innymi. Jednym z powodów jest z pewnością niska frekwencja wśród Arabów, stanowiących ok. 20 proc. mieszkańców Izraela oraz fakt, że głosują oni przeważnie na partie arabskie. "Zamiast winić Arabów za to, że głosują niewystarczająco, należałoby zapytać, co można zrobić, by odpokutować lata wykluczenia, podżegania, upokorzenia i osłabiania - i to właśnie ze strony centrolewicy" - zwraca uwagę Landau.

Po północy czasu polskiego stacje telewizyjne zaktualizowały sondaże exit polls, pokazując że partie skłonne wejść w koalicję z Likudem oraz Jamina uzyskały zaledwie 59 - 60 miejsc, czyli bez możliwości sformułowania rządu większościowego. Oficjalne wyniki wyborów mają zostać opublikowane w piątek.