Sowieci przez 47 lat kłamali w sprawie zbrodni katyńskiej - przypomina historyk, doktor Sławomir Kalbarczyk. 70 lat temu Radio Berlin podało informacje o odnalezieniu w Lesie Katyńskim zwłok 10. tysięcy polskich oficerów zamordowanych przez Sowietów. Tego dnia informacje dotarły też do Polski, były podawane przez megafony i publikowane w niemieckich gazetach.

Reklama

Zaraz po ujawnieniu informacji - wyjaśnia Sławomir Kalbarczyk, historyk Instytutu Pamięci Narodowej - Sowieci od razu przyjęli taktykę zrzucania odpowiedzialności za mord na Niemców. Pierwszy komunikat radziecki oskarżał o zbrodnię Niemców i stwierdzał, że polscy jeńcy wojenni pracowali w 1941 roku na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i latem 1941 roku wpadli w ręce żołnierzy niemieckich, którzy ich zamordowali.

Doktor Kalbarczyk przypomina, że radzieckie władze wykorzystały informacje o mogiłach w Lesie Katyńskim i zabiegi polskiego rządu w Londynie o wyjaśnienie tej sprawy, do zerwania stosunków dyplomatycznych z polskimi władzami na uchodźstwie. Władze radzieckie zarzucały Polakom współpracę z Niemcami w sprawie Katynia.

Zarówno Brytyjczycy jak i Amerykanie, wybrali sojusz ze Stalinem, i nie wsparli Polaków w dążeniu do wyjaśnienia prawdy. Tym samym Sowieci mogli przez 47 lat utrzymywać swoją wersję - przypomina doktor Kalbarczyk. 13 kwietnia 1990 roku podczas wizyty prezydenta RP Wojciecha Jaruzelskiego w Moskwie, Michaił Gorbaczow przekazał dokumenty dotyczące zbrodni katyńskiej, po raz pierwszy oficjalnie przyznając, że dokonało jej NKWD.

Mimo tego Rosjanie nikogo nie postawili przed sądem a swoje śledztwo umorzyli uznając zbrodnię katyńską za przestępstwo pospolite. Dlatego część rodzin pomordowanych, swoich praw dochodzi przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który w ubiegłym roku orzekł, że masowy mord na polskich jeńcach wojennych dokonany przez radziecką tajną policję miał cechy zbrodni wojennej.

Niemieccy oficerowie w Katyniu / AP