Nie byłoby źle zatroszczyć się o to, by pamięci naszych przodków, którzy oswobodzili Europę od brunatnej zarazy, nie zniszczono buldożerami - apeluje gazeta w artykule redakcyjnym i ocenia, że Europa niezbyt chce pamiętać o swojej wątpliwej przeszłości.
Odnosząc się szczególnie do pomników na terenie Polski, "NG" pisze, że tam trwa walka głównie z symbolami i zniszczono lub sprofanowano kilkadziesiąt, a nawet i setki takich pomników. I najbardziej godne uwagi jest to, że współczesne polskie społeczeństwo odnosi się do tego procesu bez szczególnego tragizowania - podkreśla dziennik.
Gazeta pisze o zamiarach strony polskiej usunięcia 500 pomników, postawionych jako wyraz wdzięczności ZSRR za uwolnienie od faszystów. Według "NG" taką ustawę zaproponował szef polskiego Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) Łukasz Kamiński.
Niczego innego od IPN nie należało oczekiwać - pisze "NG". Autorzy artykułu oceniają, że wystarczy w tym celu zajrzeć do Wikipedii i piszą o IPN: Ta instytucja nie widzi różnicy między Trzecią Rzeszą i ZSRR, jak i współczesną Rosją. Dla nich 600 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, którzy polegli w walkach o Polskę i pochowani są w polskiej ziemi, to milczący okupanci.
W Warszawie pewnie nie mogą zapomnieć losu polskich oficerów rozstrzelanych w Lesie Katyńskim. Ale jeszcze bardziej nie mogą wybaczyć tego, że to Związek Radziecki zdobył Berlin, a nie Polska, że to Rosja jest dziś od morza do morza, a nie Polska - ocenia "NG".
Chyba tylko w samych Niemczech odnoszą się do naszych pomników z szacunkiem - zauważa gazeta. Wyraża ocenę, że jednym z powodów jest szacunek do samych siebie i że państwa, które są samowystarczalne, nie muszą się nikomu wysługiwać i walka z pomnikami jest poniżej ich własnej godności.
To nie oznacza jednak, że radzieckie pomniki i groby żołnierskie są w Europie na zawsze - zastrzega "NG". Według dziennika prędzej czy później ślady przebywania Armii Czerwonej w Europie postarają się zniszczyć całkowicie i nie jest wykluczone, że sprawy dojdą wkrótce do grobów.
Gazeta wyraża opinię, że pomniki te już teraz są aktywnie wykorzystywane jako obiekt szantażu: zabierajcie je albo zgadzajcie się na ustępstwa polityczne, gospodarcze, wszelkiego rodzaju. Według dziennika używane są argumenty nie tylko ideologiczne i estetyczne.
Jako przykład upamiętnienia gazeta podaje główną amerykańską nekropolię, Narodowy Cmentarz w Arlington. "NG" przypomina, że pochowanych jest tam 320 tys. amerykańskich żołnierzy, którzy zginęli za swój kraj. Apelując o ochronę pamięci przodków przed zniszczeniem, dziennik wskazuje, że Rosja nie powinna szczędzić środków na taki cel, który określa jako "świętą sprawę".
Rosyjska agencja TASS, która niedawno poinformowała, że IPN przygotował projekt usunięcia ponad 500 pomników, powołała się na wypowiedź prezesa IPN dla portalu Onet. Kamiński mówił portalowi o trwającej inwentaryzacji sowieckich pomników. Do czerwca zaproponujemy akcję, która będzie zachęcać samorządy do likwidowania sowieckich pomników, zanim jeszcze powstanie odpowiednia ustawa - powiedział prezes IPN. Ich pozostawienie jest konsekwencją niedokończenia w Polsce przemian z początku lat 90. Był to fatalny błąd, który od lat daje paliwo wykorzystywane w propagandzie i prowokacjach wymierzonych przeciwko naszej ojczyźnie - podkreślił.
W zeszłym tygodniu szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że Polska wyszła na pierwsze miejsce wśród krajów walczących z pomnikami żołnierzy radzieckich, poległych w latach II wojny światowej. Ławrow powiedział, że IPN próbuje obecnie forsować decyzje, które będą oznaczać usunięcie wszystkich pomników niezwiązanych z miejscami pochówku.
Minister poinformował, że MSZ Rosji czyni niezbędne kroki - tak na płaszczyźnie dwustronnej, jak i w ramach właściwych struktur międzynarodowych - dla przeciwdziałania tej nieakceptowalnej polityce.