Po dekadach spokoju kryzys migracyjny wywołany przez prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę przypomniał Polakom, że granice mają znaczenie. Nie są one tylko symbolem i linią poprowadzoną na mapie, lecz miejscem początku i końca terytorium państwa – a więc też symbolem jego władzy oraz przejawem chęci dbania o swoje interesy.
Jeśli jednak stan państwa jest marny, to granice gwałtownie tracą na znaczeniu.

Biedny, ale bitny sąsiad

Reklama
„Chrześcijaństwo straciło jakby oko i jedną rękę” – zapisał Jan Długosz na wieść, że sułtan Mehmed II 29 maja 1453 r. zajął Konstantynopol. Dla Polski poważne konsekwencje wydarzenia, które zaszokowało średniowieczną Europę, miały wkrótce nadejść.
Reklama
„Niebezpieczeństwo ze strony Turcji odczuła Polska dopiero później, w 1475 r., gdy dokuczliwy sąsiad Mengli Girej, chan Tatarów krymskich, został wasalem sułtańskim, i w 1484 r., gdy Turcy zdobyli Kilię nad ujściem Dunaju i Białogród nad ujściem Dniestru. Odtąd inwazje tatarskie szczególnie nękały posiadłości zarówno Korony, jak i Wielkiego Księstwa Litewskiego” – zauważa Janusz Pajewski w książce „Buńczuk i koncerz”.