Wszystko zaczęło się od konkursu „Meble do Małego Mieszkania” ogłoszonego przez Zjednoczenie Przemysłu Meblarskiego w Poznaniu i tamtejszy oddział Związku Polskich Artystów Plastyków. Zadaniem uczestników było zaprojektowanie mebli do mieszkania składającego się z dwóch pokoi z małą kuchnią i przedpokojem. Każdy miał do dyspozycji budżet w wysokości 15 tys. złotych.

Reklama

Jak wspomina w swojej książce „Asteroid i półkotapczan” Katarzyna Jasiołek, w tamtych czasach średnia pensja w budżetówce wynosiła 1784 złotych.

Kto wymyślił meblościankę?

W konkursie wzięli udział Bogusława i Czesław Kowalscy. Na początku nie mieli żadnej koncepcji, ale z czasem wymyślili MK, czyli meble kasetonowe.

- Był to jeden rodzaj konstrukcji nadający się do umeblowania mieszkania, którego elementy można było zestawiać ze sobą w dowolny sposób. Trochę jak klocki. Kasetony miały otwarte półki, drzwiczki, czy adaptery umożliwiające montowanie wysuwanych łóżek, stolików i biurek – mówi Katarzyna Jasiołek, autorka książki.

Wszystko zaczęło się od konkursu „Meble do Małego Mieszkania” ogłoszonego przez Zjednoczenie Przemysłu Meblarskiego w Poznaniu / Narodowe Archiwum Cyfrowe

Czego projektanci użyli do zbudowania popularnej w PRL meblościanki?

Z racji tego, że w sklepach brakowało okuć Kowalski użył do zbudowania meblościanki śrub do montowania sedesów. Ich motylkowe zakończenia pozwalały na ręczne składanie mebli bez użycia narzędzi.

Kowalscy swój projekt oddali w ostatnim możliwym terminie. Zdziwili się, bo przeszedł pierwszy etap i w lipcu 1961 roku został jednym z dziesięciu, które wytypowane zostały do realizacji.

- Podczas kolejnego etapu na Poznańskich Targach Krajowych „Wiosna 1962” każdy z twórców otrzymał przestrzeń o metrażu odpowiadającym mieszkaniu M-4, by wyposażył go w meble własnego pomysłu. Tam też komisja wybierała najlepsze projekty – opowiada Mosiołek.

Bogusława Kowalska w rozmowie z nią powiedziała, że wątpiła, czy to co zaprojektowali z mężem ma sens, gdy zerkała na inne uporządkowane wystawy kolegów przystępujących do konkursu.

O meblościance powstał nawet felieton w „Tygodniku Powszechnym”, którego bohater chce wraz z żoną kupić „Kowalskich" / Narodowe Archiwum Cyfrowe

„Niektórzy dyskretnie pukali się w czoło, dawali do zrozumienia, że to nie są meble” – mówi w książce Jasiołek.

Kowalscy byli zaskoczeni, gdy okazało się, że ich projekt otrzymał pierwsze wyróżnienie. Nagrody nie przyznano, bo okazało się, że żaden projekt nie zmieścił się w kosztach produkcji.

Kiedy meblościanka trafiła do produkcji?

„Wypożyczyłam […] naszego sąsiada, […] który grał na wystawie synka rodziców; a rodzicami byli aktorzy. Zabawa polegała na tym, że oni wchodzili do tego mieszkania, rozbierali się, chowali łóżka, składali pościel, rozkładali stoliki – on znowu przychodził niby ze szkoły, wyjmował książki, rozkładał biureczko – pokazywali, jak się w tym mieszka przez cały dzień” – tak Kowalska wspominała prezentację systemu MK w Poznaniu.

W czerwcu 1962 roku Kowalscy otrzymują Nagrodę Rady Wzornictwa i Estetyki Produkcji Przemysłowej za projekt MK w wysokości 4 tys. złotych.

- Meblościanka w wersji nieco zmodyfikowanej w stosunku do tej pokazanej w Poznaniu trafia do produkcji. Początkowo jedynie w okleinie w kolorze mahoniu, a przecież wersja do pokoju dziecięcego miała być kolorowa, a do kuchni – biała. W latach 70. na fronty trafiają okleiny z połyskiem, co było wbrew koncepcji projektantów, bowiem meblościanka miała być matowa. Szacuje się, że w latach 1965-1973 sprzedano ponad sto tysięcy meblościanek, więc „wynalazek” odniósł sukces – wyjaśnia Jasiołek.

Reklama

Telefon za meblościankę

Krezusami jednak Kowalscy nie zostali. – To nie były czasy, w których ceniło się projektantów za to, co wymyślili. Zresztą wielu kupujących meblościankę było przekonanych, że „Kowalscy” to nie jest nazwisko projektantów, tylko określenie sugerujące mebel „dla Kowalskiego”. Największą korzyścią dla projektantów było założenie w ich mieszkaniu telefonu, by fabryka mogła się z nimi kontaktować – bo dostać telefon w PRL też nie było łatwo – mówi Jasiołek.

Szacuje się, że w latach 1965-1973 meblościanka trafiła do około stu tysięcy polskich mieszkań / Narodowe Archiwum Cyfrowe

Szacuje się, że w latach 1965-1973 meblościanka trafiła do około stu tysięcy polskich mieszkań. Pojawiało się wiele dowcipów na temat identycznie urządzonych mieszkań Kowalskimi.

- Założeniem było, że to meble głównie dla klasy robotniczej, tymczasem pojawiły się również w mieszkaniach profesorów. Podobały się wszystkim, bo były praktycznym rozwiązaniem meblarskim do niewielkich wnętrz– zwraca uwagę Jasiołek.

"Tygodnik Powszechny" pisze felieton o prl-owskiej meblościance

O meblościance powstał nawet felieton w „Tygodniku Powszechnym”, którego bohater chce wraz z żoną kupić „Kowalskich”.

Padają tam słowa o „małym budowniczym dla dorosłych”, o kolejkach, w których stoją osoby „po jedną, brakującą klapę, jak i całe rodziny szykujące się do skoku na całą ścianę”, czy „szeptem rozpowszechnianych tajemnych wątpliwości, przestróg przed ukrytymi pułapkami systemu”.

„System Kowalskich” mnie porwał. Stałem się jego częścią, siłą współtwórczą i naprawczą. Tęsknię za dyskusjami na jego temat. Śnię kolejkę rysującą szkice i wyrzucającą spod kasy tych, co „nie stali”. Parę desek, śrub i sklejka zawładnęły całym mną. System to zaiste potężny – pisze autor felietonu w „Tygodniku Powszechnym”.