DGP: Pamięć Powstania Warszawskiego, a co za tym idzie - rola Muzeum Powstania Warszawskiego (MPW), ma swoją dynamikę: jak zmieniała się ona na przestrzeni lat?

Dariusz Gawin: Istotny jest kontekst, w którym zaistniało muzeum, a był on zarówno wewnętrzny, jak i zewnętrzny. Kilka lat przed jego otwarciem wzrastało poczucie, że w latach 90. pozostawało zaniedbanych wiele spraw historycznych. Rządziła wówczas formacja postkomunistyczna, a z dużych instytucji, które powstały w wolnej Polsce, można było wymienić jedynie Instytut Pamięci Narodowej. Główny spór historyczny toczył się zaś wokół dekomunizacji i lustracji. Istniała więc potrzeba przezwyciężenia pewnego stosunku do przeszłości, który określam jako leseferyzm kulturowy.
Co to znaczy?
W latach 90. państwo wycofało się z roli aktywnego mecenatu w obszarze kultury i pamięci. Nie inwestowano publicznych pieniędzy - nie powstawały nowe instytucje ani nie realizowano dużych projektów, w tym architektonicznych. U podstaw leseferyzmu kulturowego legło przekonanie, że prawda sama się broni, więc nie trzeba jej pomagać, a ponadto nie jest to zadaniem władz publicznych - nie tylko państwowych, lecz także samorządowych. Jednak wzbierała fala poszukiwań sposobów na przezwyciężenie takiego nastawienia. O tym, jak szeroko odczuwana była taka potrzeba, wiele mówi poświęcona polityce historycznej konferencja, którą zorganizowało pod koniec 2004 r. świeżo otwarte MPW. Obecni byli na niej Jan Maria Rokita i Jarosław Kaczyński, którzy zapowiadali, że jeżeli powstanie rząd Platformy Obywatelskiej i PiS, będzie to jednym z głównych elementów polityki nowej władzy. Pojęcie polityki historycznej stało się konsensualne w szeroko rozumianym konserwatywno-liberalnym zwrocie, który miał się zmaterializować w postaci koalicji Platformy i PiS. Później historia potoczyła się innymi torami, ale warto tę konferencję przypomnieć, bo widać w niej ducha ówczesnej epoki. Nowe znaczenie polityce historycznej nadał Lech Kaczyński, warszawiak, lokalny patriota, mający silne rodzinne związki z historią Powstania Warszawskiego. W warunkach bezwładu, kiedy instytucje publiczne po latach 90. funkcjonowały dużo gorzej niż dziś, zaryzykował, składając publiczne zobowiązanie do budowy muzeum w tak szybkim czasie.
Reklama
Reklama