SO uwzględnił pozew o ochronę dóbr osobistych prezesa PiS wobec wydawcy tabloidu. Kaczyński żądał przeprosin "SE" za naruszenie m.in. prawa do prywatności w trzech artykułach z czerwca br. W mediach głośno było wtedy o decyzji stołecznego sądu o wysłaniu lidera PiS na badania psychiatryczne. Zarządzono je na potrzeby procesu karnego, który Kaczyńskiemu wytoczył Janusz Kaczmarek za nazwanie go agentem-śpiochem. Potem sąd wycofał się z tej decyzji, którą lider PiS uznał za skandal; krytykowały ją też media.

Reklama

SO uznał za naruszający dobra osobiste prezesa PiS m.in. tytuł "SE": Czy zostanie on zamknięty w psychiatryku?. Sąd uznał, że miało to służyć jedynie sensacji. Zdaniem sądu teksty "SE" pisane w napastliwej formie, w zestawieniu z dobranymi zdjęciami Kaczyńskiego, miały na celu poniżenie powoda. Memu klientowi przypisano chorobę psychiczną - mówił mec. Kufel. Zaprzeczał twierdzeniom "SE", by gazeta miała prawo powołać się na informacje o badaniach, bo ujawniło ją RMF FM.

Pełnomocnik pozwanego mec. Artur Wdowczyk zapowiedział apelację. Powiedział, że jest to jednak swoista cenzura, że nie można komentować polityków. Jego zdaniem sąd nie uwzględnił orzecznictwa trybunału w Strasburgu, z którego wynika, że politycy muszą mieć "grubszą skórę" niż zwykły obywatel.

SO uznał, że doszło do bezprawnego naruszenia dóbr osobistych prezesa PiS, za co wydawca ma go przeprosić na łamach "SE", na stronach internetowych gazety oraz w piśmie do powoda. W przeprosinach - którym nie może towarzyszyć żaden komentarz - mają się znaleźć wyrazy ubolewania za naruszenie dobrego imienia i godności powoda; za sugestię jego możliwych dysfunkcji psychicznych; za naruszenie prywatności przez spekulacje o stanie zdrowia; za tendencyjny dobór zdjęć oraz ujawnienie bez jego zgody danych osobowych i wizerunku.

Reklama

Uzasadniając wyrok, sędzia Rafał Wagner mówił, że teksty "SE" były nadinterpretacją decyzji sądu o badaniach, bo czym innym jest ich zarządzenie, a czym innym umieszczenie kogoś w zakładzie zamkniętym. Sędzia przypomniał, że potrzebna jest do tego długa procedura, a w prywatnym procesie o zniesławienie taka możliwość jest bardzo ograniczona. Sędzia dodał, że w tekstach "SE" nie było o tym mowy.

Dlatego pytanie o zamknięcie w psychiatryku miało - zdaniem sądu - służyć jedynie sensacji. Sąd uznał, że teksty "SE" pisane w napastliwej formie, w zestawieniu z dobranymi zdjęciami Kaczyńskiego, miały na celu poniżenie powoda. To była pożywka dla wielu, by kpić i szydzić z powoda - mówił Wagner, powołując się na komentarze internautów.

Według sędziego tekst przeprosin skompensuje krzywdę powoda. Wagner podkreślił, że nie ma on charakteru represji wobec pozwanego, tym bardziej, że powód nie zgłaszał roszczeń finansowych.

Reklama

Mec. Wdowczyk zapowiedział apelację, bo nie zgadza się z wyrokiem. Powiedział, że jest to jednak swoista cenzura, że nie można komentować polityków. Jego zdaniem sąd nie uwzględnił orzecznictwa trybunału w Strasburgu. Na ogłoszeniu wyroku nie było ani Kaczyńskiego, ani jego adwokata.

Lider PiS wytoczył też proces Radiu ZET za opublikowanie sondażu, z którego wynikało, że 43 proc. Polaków popierało decyzję o wysłaniu lidera PiS na badania. Ten proces odroczono niedawno do stycznia 2012 r.

Trwa ładowanie wpisu