Barbara Sowa: Był pan ostatnim prezesem telewizyjnego Bizancjum. Juliusz Braun twierdzi, że ma 700 milionów mniej rocznie niż pan. Spora różnica.

Andrzej Urbański*: Nie chodzi o żadne Bizancjum, bo to kojarzy się z próżną rozrzutnością. My wszystkie środki kumulowaliśmy, przygotowując się do skoku z epoki postpeerelowskiej do ery multimedialnej.
Mówiłem wtedy współpracownikom: albo zawalczymy o to, by być takim samym koncernem multimedialnym, jak TVN i Polsat, albo będziemy tylko producentem kontentu. Moja TVP walczyła o samodzielność na multipleksie, rozwijała kanały tematyczne i konkurowała jak równy z równym ze stacjami komercyjnymi.

Reklama

Przy spadających wpływach z abonamentu miałem ponad 2 mld zł przychodu. To były w znakomitej większości pieniądze z rynku. TVP miała - licząc wszystkie kanały - ponad 40 proc. oglądalności. TVP1 miała 23 proc., TVP2 podniosła się do 17 proc. Dziś to odpowiednio 12 i 10 proc. To już inna liga.

Czyja to wina?

Plany rozwoju TVP zniweczył Donald Tusk i jego koledzy z PO. Wystarczyło kilka lat, aby zniszczyć najlepszą telewizję publiczną - po BBC - w całej Europie. Tego się nie da odrobić.
Telewizja publiczna w Polsce jest na równi pochyłej i pytanie, gdzie się zatrzyma. Na Ukrainie czy Węgrzech, gdzie telewizja publiczna ma 2-3 proc. udziału w rynku czy pozostanie nadal liczącym się graczem.

Jakieś rady dla prezesa, żeby nie spełnił się czarny scenariusz?

Wina prezesa Brauna jest tu niewielka, bo on zastał telewizję w stanie agonalnym. Teraz wszystkie siły trzeba skupić na ofercie programowej. Telewizja publiczna może już tylko i wyłącznie konkurować, jako twórca kontentu. To jedyne strategiczne miejsce do obrony i ewentualnej ofensywy. Aby tego dokonać, trzeba pozbyć się ludzi, którzy nie potrafią myśleć kategoriami publiczności. To choroba w telewizji z czasów PRL, bo przecież wszystko, co zrobimy, to obejrzą. Niestety - nie obejrzą, bo mają do wyboru trzysta innych możliwości. Powinno się pociągnąć do odpowiedzialności dyrektorów anten za dramatyczny i niczym nieuzasadniony spadek oglądalności anten. To co zrobił z Dwójką (Jerzy Kapuściński, dyrektor TVP2 - przyp.red.) Kapuściński, to mordowanie anteny, która była druga, a dziś jest ostatnią z wielkich.

Reklama

Ale ponoć to kwestia braku pieniędzy.

Jeśli czytam, że TVP ma półtora miliarda przychodu, to oznacza, że ma środki na zakup i własną produkcję rzeczy niewyobrażalnie pięknych. Poza tym TVP ma przecież ogromne zasoby archiwalne, dzięki którym jej kanały tematyczne mogłyby być niepokonane.

Kolejnym elementem jest stworzenie własnej machiny marketingowej. Trzeba budować pozytywne logo, skojarzenia i przy okazji sprzedawać produkt. Moja TVP w Polsce była instytucją najwyższego zaufania, wyprzedzająca Kościół i wojsko. Myślę, że daleko nie spadła.

Wiesław Walendziak radzi Braunowi: Trzeba wyłożyć karty na stół>>>>

Dziś TVP traci nie tylko widzów, ale i pozycję. Ludzie nie widzą sensu płacenia za media publiczne.

Nie można mieć pretensji do konsumenta, któremu otwiera się kolejne supermarkety i on tam - wiedziony ciekawością zagląda sprawdzić towar na półkach. Jeśli tam oferta jest lepsza, to świętym prawem konsumenta jest wybrać lepszy towar. Telewizja miała 5 lat, żeby się przygotować do szoku cyfrowego, niestety to był zmarnowany czas. Ale TVP to narodowe dobro i trzeba walczyć o nie do końca.

A co z misją?

Mówienie o misji TVP to robienie jej krzywdy. Świadczą o tym słabe wyniki ogólnodostępnego już kanału TVP Kultura. Wszyscy, którzy ględzą o misji, to mordercy TVP - głownie artyści i panie reżyserki, które nie mają gdzie sprzedać swoich gniotów.

TVP powinna jednak wyznaczać standardy.

To - nie chce używać słów używanych powszechnie za wulgarne - robienie ludziom wody z mózgu. Telewizja Polska nigdy nie była BBC. To twór PRL-owski, gdzie pracowali głównie propagandziści i oportuniści. O jakich standardach więc mowa? Należałoby najpierw wymienić całą klasę polityczną. Telewizja misyjna, która nie ma widzów, jest instytucją nikomu niepotrzebną.

Walka o widza, to jedyne z czym się powinien budzić i zasypiać prezes TVP. Jego dzień powinien się zaczynać od sprawdzenia wyników - bo z telewizją jest jak z supermarketem, codziennie wiadomo ile i jaki towar zszedł z półek dnia poprzedniego.

Czyli dyktat słupków?

Dyktat słupków - tak, ale nie dyktat reklamy, bo starsza część widowni reklamodawców nie interesuje. A ja szanowałem tak samo widza 60- jak i 16-letniego.

O młodszych walczył pan żenującym "Tańcem na lodzie".

Ja wprowadzałem te cuda niewidy, choć mnie nie bawiły, żeby pokazać konkurencji że się ich nie boję. I że potrafię odebrać im reklamodawców. To zresztą kierunek, w którym poszła BBC.

Docu-sopy też by pan wprowadził ?

Tego TVP robić nie powinna. I nie mówię tego z pobudek ideologicznych. TVP nie powinna takich rzeczy emitować z szacunku dla godności widza. Godność widza to jest granica, której TVP nie powinna przekroczyć. "Dobranocki" też bym nie zamienił na gadającą panią. Dobrem TVP było to, że wszyscy wiedzieli od 45 lat, że dzieci mogą w tym czasie obejrzeć bajkę. Broni się czegoś, co jest święte.

Prezes Braun, którego podziwiam za heroizm, powinien teraz postawić na stanie się najlepszego producenta kontentu w języku polskim. Powinien rozliczać współpracowników dzień po dniu. Rozstawać się z nieudacznikami, świętymi krowami i programami, które nie mają widzów.

Twierdzi pan, że teraz brakuje mu jaj?

Raczej współpracowników z podobną determinacją. Chodzi o całą ekipę profesjonalistów we wszystkich redakcjach. On nie może być sam w tej walce.

I to mówi ktoś, kto miał takich profesjonalistów, jak dzisiejsza żona Zbigniewa Ziobry…

Jakby pani chciała mieć tygrysa, która zagryza, to nie brałaby pani ratlerka, tylko właśnie drapieżnika. Rozumiemy się chyba.

A pan co ogląda w TVP?

To było najtrudniejsze pytanie…. Swoje ukochane dzieci, jak "Czas honoru", czyli wszystko to, co wprowadzałem na antenę, teatr, Cejrowskiego, Pospieszalskiego...

Program Tomasza Lisa też?

Rzadko, bo się radykalnie zmienił. Lis zmienił standardy. I nie jestem w swej opinii osamotniony, takich rozczarowanych osób było więcej, bo oglądalność programu znacząco spadła.

Wprowadzenie opłaty audiowizualnej to dobre rozwiązanie?

Jako szef kancelarii prezydenta ustawę o likwidacji WSI napisałem w trzy miesiące i była to ustawa trzy razy trudniejsza niż ta o opłatach audiowizualnych. Jak ktoś mi mówi, że 6 rok pracuje nad ustawą, to ja wiem jedno - nie pracuje. To ściema do sześcianu. Ustawę powierza się komuś takiemu jak ja i ona powstaje w kilka miesięcy.

Twierdził Pan, że są prostsze sposoby na zdobycie dodatkowych środków dla TVP.

Wystarczyłaby likwidacja jednego - wprowadzonego przez szaleńca - zapisu w dotychczasowej ustawie. Nakazuje on oddawać TVP za darmo kablarzom i właścicielom platform satelitarnych. Za darmo! Z jakiej racji? Ale o tym zapisie informowałem już za czasów swojej kadencji. Nikt się tym nie zainteresował.

Tęskni pan za 9 piętrem?

Dziś już nie. To był cudowny czas tworzenia programów od podstaw, kreowania filmów i pomysłów, seriali i gwiazd. To było istne Hollywood. Obecny prezes nawet składał mi kiedyś propozycję współpracy, ale byłem zbyt zajęty. Choć gdybym był potrzebny do obrony TVP, to zawsze jestem w gotowości. Jak mówiłem – to narodowe dobro Polaków.

* Andrzej Urbański był prezesem TVP, w latach 2005–2006 roku szefował Kancelarii Prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego.