Chodzi o to, ile nadawcy mogą odliczać podatku z faktur dokumentujących zakupy na przykład kamer, mikrofonów i innego niezbędnego sprzętu. Radio i telewizja twierdzą, że mogą odliczać go w całości. Fiskus uważa, że odliczenie jest możliwe tylko w takim zakresie, w jakim nadawcy prowadzą działalność komercyjną, a nie misyjną, finansowaną z abonamentu.
Misja to nie komercja
Najnowsze wyroki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie pokazują, że rację ma fiskus. Wczoraj przegrało Polskie Radio (sygn. akt III SA/Wa 449/16), a 31 stycznia br. telewizja publiczna (sygn. akt III SA/Wa 3474/15).
Sądy nie miały wątpliwości, że działalność abonamentowa (misyjna), którą prowadzą nadawcy, nie jest działalnością gospodarczą. Ta bowiem polega na odpłatnym świadczeniu usług lub odpłatnej dostawie towarów na zasadach rynkowych. Misyjna natomiast jest finansowana z przymusowego abonamentu, a przez to jest nieekwiwalentna i niezależna od rynku.
Milionowe koszty
Wyroki mają kolosalne znaczenie dla obu nadawców. Powodują bowiem, że w konsekwencji odliczą oni mniej podatku naliczonego z faktur zakupowych.
TVP szacuje swoje straty z tego powodu na 60–70 mln zł rocznie. Przeciwko niekorzystnym rozwiązaniom podatkowym usiłował walczyć zarówno poprzedni prezes telewizji (Janusz Daszczyński), jak i obecny (Jacek Kurski). Pierwszy z nich wkroczył na drogę sądową, a jego następca próbował załatwić sprawę polubownie, wykorzystując swoje koneksje w PiS.
O zmiany apelował nawet w trakcie nadawanego na żywo programu rozrywkowego, w którym gościł były minister finansów Paweł Szałamacha. Ten jednak pozostał nieugięty.
Polskie Radio obliczyło, że na skutek prewspółczynnika w tym roku nie będzie mogło odliczyć ok. 14, 5 mln zł z faktur zakupowych. W 2016 r. (radio już wtedy stosowało prewspółczynnik) było to 11 mln zł.
– Nieodliczony VAT wykazujemy jako koszt w podatku dochodowym, przez co zmuszeni jesteśmy do wyboru: albo generujemy stratę, albo ograniczamy drastycznie wydatki na funkcjonowanie radia – wyjaśnia Małgorzata Skrzyszewska, dyrektor Biura Ekonomii i Finansów Polskiego Radia SA.
Barbara Stanisławczyk, prezes PR, już w ubiegłym roku mówiła w wywiadzie dla DGP, że budżet, który sporządzili jej poprzednicy, nie przystawał do rzeczywistości, m.in. właśnie z powodu zmian w odliczaniu VAT.
Stare było lepsze
Spór toczy się tak naprawdę o to, jak klasyfikować działalność misyjną. Od tego zależy, czy radio i telewizja powinny, a jeśli tak, to w jakim zakresie, stosować tzw. prewspółczynnik (art. 86 ust. 2a ustawy o VAT).
Przed 2016 r. nie było z tym problemu, bo nie trzeba było ustalać prewspółczynnika. Czynności nieopodatkowane nie wpływały bowiem na zakres prawa do odliczenia VAT. O odliczaniu podatku z faktur decydował tylko stosunek czynności opodatkowanych do działalności zwolnionej z VAT.
Wszystko zmieniło się w 2016 r. Wtedy to pojawiło się nowe pojęcie – działalności innej niż gospodarcza. Trzeba ją teraz uwzględniać (stąd prewspółczynnik), przez co możliwość odliczenia VAT z faktur zakupowych maleje.
Fiskus twierdzi, że działalność misyjna jest działalnością „inną niż gospodarcza” i w takiej proporcji nie pozwala na odliczenie VAT.
Nadawcy publiczni się z tym nie zgadzają. Uważają, że nowy podział niczego nie zmienił, a działalność misyjna jest wciąż działalnością gospodarczą (tyle że nieopodatkowaną) i że nie należy jej brać pod uwagę przy odliczaniu VAT naliczonego.
TSUE już rozstrzygnął
Fiskus ma w ręku jeszcze jeden argument – wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 22 czerwca 2016 r. (sygn. akt C-11/16). Wprawdzie dotyczył on czeskiego radia publicznego, ale wnioski są równie ważne dla polskich nadawców.
TSUE uznał, że działalność abonamentowa nie jest odpłatnym świadczeniem usług i nie podlega dyrektywie VAT. Nie jest więc działalnością gospodarczą. Zwrócił uwagę na to, że do zapłaty abonamentu zobowiązany jest każdy, kto posiada odbiornik, bez względu na to, czy faktycznie korzysta z usług nadawcy.
Na tezy tego właśnie orzeczenia powołał się WSA w obu orzeczeniach. Już wcześniej jednak, jeszcze przed wyrokiem unijnego Trybunału, sądy wojewódzkie orzekały podobnie. Przykładem wyroki: WSA w Bydgoszczy z 17 maja 2016 r. (sygn. akt I SA/Bd 189/16), WSA w Olsztynie z 24 marca 2016 r. (sygn. akt I SA/Ol 60/16), WSA w Rzeszowie z 7 kwietnia 2016 r. (sygn. akt I SA/Rz 133/16), WSA w Szczecinie z 7 kwietnia 2016 r. (sygn. akt I SA/Sz 137/16) i z 18 maja 2016 r. (sygn. akt I SA/Sz 186/16).
Wszystkie te orzeczenia nie są prawomocne. Złożono od nich skargi kasacyjne do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Eksperci podzieleni
Zdaniem Janiny Fornalik, doradcy podatkowego i partnera w MDDP, stanowisko sądów jest kontrowersyjne, przez co nadawcy nie są bez szans przed NSA.
– Wyrok TSUE można zinterpretować również tak, że działalność misyjna wprawdzie nie podlega opodatkowaniu, ale jest ściśle związana i niezbędna do prowadzenia działalności komercyjnej (np. reklamy), zatem nie stanowi „celów innych niż działalność gospodarcza” – uważa ekspertka.
Według Marty Szafarowskiej, partnera w GEKKO Taxens Doradztwo Podatkowe, kluczowe jest to, co jest podstawowym celem działalności danego podatnika, a tym samym i dokonywanych przez niego zakupów.
– Sytuacja telewizji publicznej o określonej misji może być niestety bliższa sytuacji np. jednostek samorządu terytorialnego, u których również podstawowa działalność statutowa nie jest działalnością gospodarczą – uważa ekspertka. – Stwierdzenie, że prewspółczynnik nie miałby w takim przypadku zastosowania, oznaczałoby, że przepisy byłyby w dużym stopniu martwe – dodaje Marta Szafarowska.
Wojciech Pietrasiewicz, doradca podatkowy MVP TAX, zwraca uwagę na to, co stwierdzają same organy podatkowe w wydawanych interpretacjach. A wskazują one, że obowiązek stosowania prewspółczynnika zależy od tego, czy czynności znajdujące się poza zakresem VAT należy uznać za odrębny od działalności gospodarczej przedmiot aktywności podatnika, czy za czynności jej towarzyszące.
– Kluczowe jest rozstrzygnięcie tej kwestii, a nie to, że media są finansowane z abonamentu – mówi Wojciech Pietrasiewicz.