Andrzej Duda udzielił wywiadu dla kanału Imponderabilia prowadzonego przez youtubera Karola Paciorka. Prezydent odniósł się m.in. do kwestii mediów publicznych i własnej prezydentury.
- TVP jest swoistym łupem politycznym. Prezydent Lech Kaczyński próbował coś z tym zrobić, spotykał się z przedstawicielami środowisk artystycznych, związanych z filmem, próbował dokonać reformy tego, ale Platforma Obywatelska nie była tym zainteresowana, ponieważ miała telewizję jako swój łup polityczny - mówił Duda.
- Ja też byłem na jednym z wywiadów w TVP w czasie poprzedniej kampanii prezydenckiej i zostałem potraktowany tak, że w ogóle wielu ludzi było ciężko oburzonych, że w ogóle można tak traktować nie tylko kandydata, ale przede wszystkim człowieka. Boleję nad tym, że eksperci nie usiądą i nie przedstawią jakiejś propozycji dotyczącej dalszych losów mediów publicznych, tego, co powinniśmy z nimi zrobić, jak powinny być opłacane (...). Dostali dwie duże bańki, bo jak mają realizować misję publiczną, jak mają realizować teatr telewizji, transmisje sportowe, to wszystko kosztuje - stwierdził prezydent.
Zauważył także, że "to jest niestety smutna zasługa Donalda Tuska, bo on de facto zniszczył abonament telewizyjny. I od tego czasu cały czas jest z tym problem".
- Ja mam poczucie takie, że byłem prezydentem wszystkich Polaków przez całe te mijające 5 lat. Przy wszakże przyjętym założeniu - i żaden prezydent do tej pory nie był inny - mianowicie: miałem swoje poglądy. I oczywiście także tymi poglądami w swoich decyzjach się kierowałem - mówił Duda.
- Powiem więcej - miałem nawet swój program, z którym szedłem do wyborów, który głosiłem jasno i wyraźnie, i po prostu ten program realizowałem (…) Oczywiście jest to łatwiejsze, kiedy ma się rząd. Ale jest to dużo trudniejsze wtedy, kiedy tuż przed wyborami parlamentarnymi dokonuje druga strona, czyli obecna opozycja, a wtedy rządzący, skoku na Trybunał Konstytucyjny, próbując go zabetonować tak, żeby potem w Polsce nic już się nie dało zmienić, bo to byłoby niezgodne z Konstytucją - oznajmił.
- Owszem, doszło do zmian, Sejm później zmienił decyzje poprzedniego Sejmu, ale proszę zwrócić uwagę, że ten skok został dokonany przez Platformę Obywatelską. Mało jeszcze w dodatku - wybrany przez nią jeszcze Trybunał, poprzedni sędziowie stwierdzili, że stało się to z naruszeniem Konstytucji - dodał.
Podkreślił ponownie, że ma "głębokie poczucie, że był prezydentem wszystkich Polaków". - Kiedy przyszli do mnie samorządowcy, zorganizowałem Narodową Radę Rozwojową i do tej Rady zaprosiłem polityków o bardzo różnych poglądach, w ogóle ludzi o bardzo różnych poglądach, bo ja generalnie uważam, że prezydent powinien się otaczać ludźmi o różnych poglądach. Po to, żeby usłyszeć różne zdania - powiedział.
- Powiem więcej - nie zgadzam się z tym, kiedy słyszę np. W mediach, że doradca prezydenta jakoś tam się wypowiedział i och, to jest sprzeczne z tym, co mówi prezydent, czyli doradca staje w kontrze do prezydenta. Dla mnie to jest normalne. Prezydent powinien mieć doradców o bardzo różnych poglądach. Po to, żeby ich zaprosić, po to, żeby oni te swoje poglądy przedstawili. Prezydent się może z nimi zgodzić lub nie. Tak jak powiedział do mnie kiedyś przyjaciel prezydenta Lecha Kaczyńskiego, minister Maciej Łopiński: możesz wysłuchać stu doradców, możesz wysłuchać swoich ministrów, możesz wysłuchać przyjaciół, rodziny, żony, kogokolwiek jeszcze, możesz uzyskać od nich radę, może ci każdy z nich z najszczerszego serca powiedzieć, co on by na twoim miejscu zrobił, ale na samym końcu jesteś prezydentem Rzeczypospolitej, zostajesz w swoim gabinecie, przed tobą jest decyzja i to ty ją musisz podjąć, i to ty się pod tym podpisujesz swoim imieniem i nazwiskiem. Dlatego dobrze jest, jeśli prezydent ma okazję się zapoznać z jak najszerszym spektrum poglądów. Ale później musi we własnym sumieniu rozważyć kilka kwestii: np. Jak to będzie działało na polskie społeczeństwo, jak to będzie działało na polskie państwo, czy to będzie korzystne dla demokracji w Polsce, czy będą dzięki temu chronione prawa obywatelskie, czy to będzie zgodne z konstytucją itd. Cały szereg elementów i problemów, na to wszystko nakłada się jeszcze polityka. To są bardzo trudne decyzje - mówił Duda.
Zauważył także, że "Lech Kaczyński głęboko nie zgadzał się z polityką, która była prowadzona przez Donalda Tuska i PO". - Uważał, bo byłem wtedy przy nim, w 2008 roku, kiedy wybuchł kryzys finansowy, że polskie państwo poprzez rząd powinno interweniować, wesprzeć polskich przedsiębiorców, ratować gospodarkę, żeby nie doszło do wzrostu bezrobocia. Dlatego wetował ustawy, bo próbował zatrzymać pewne kwestie rządu Tuska, choćby jeśli chodzi o sprawy emerytalne czy prywatyzację służby zdrowia - powiedział.
- Ja miałem takie poczucie, że ja wtedy, jako współpracownika prezydenta Lecha Kaczyńskiego, bronię polskiej racji stanu, że bronię polskiego społeczeństwa. To był bardzo zły czas dla Polski, zmarnowane 8 lat, które później trzeba było odrabiać. Nie chciałbym, żeby ten czas kiedykolwiek wrócił. W ogromnym stopniu stracone lata - stwierdził prezydent.