Wszystko zaczęło się od opublikowania na portalu wyborcza.pl felietonu autorstwa Marcina Kąckiego. To znany reportażysta, autor kilku książek i były wykładowca Polskiej Szkoły Reportażu.

"Spowiedź" Marcina Kąckiego

"Marcin Kącki: Moje dziennikarstwo - alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem" - taki tytuł nosi tekst dziennikarza. W felietonie Kącki ujawnił kulisy swojej pracy. Napisał o swoich nieudanych związkach, terapiach, rodzinnej tragedii, a także relacji z córkami oraz o "kobietach źle kochanych". To ostatnie w rzeczywistości dotyczyło niewłaściwego zachowania wobec kobiet. Mowa m.in. o próbach przekroczeń seksualnych.

Reklama

W swojej "spowiedzi" Kącki wyznał, że wydzwaniał z przeprosinami do kobiet. "Czasami po prostu chwytałem za telefon i słyszałem: 'nie masz za co przepraszać' - ulga, 'przesadzasz' - ulga, 'tak, skrzywdziłeś mnie, ale ja ciebie bardziej, ha,ha"' - konsternacja, 'przepraszam, ale chyba chciał pan z moją mamą rozmawiać' - o Jezu. Ale te telefony były raczej bezpieczne, więc do kogo sprzed tych siedmiu już prawie lat terapii i miłości nie zadzwoniłem? Do tej, której powiedziałem, że to koniec, a ona była dla mnie dobra jak matka - wstydziłem się; do tej, którą chciałem całować, a ona tylko przyjacielsko nocować i wolała iść sama przez nocny Białystok" - czytamy.

Dziennikarka reaguje na spowiedź Marcina Kąckiego

Reklama

Po publikacji felietonu Kąckiego głos zabrała jedna z ofiar, o której Kącki pisał w tekście. "Nie mogę już milczeć, chociaż wiem, że może się to wiązać z linczem. Wiem, niestety, jak traktuje się ofiary. Ale mam już dość, jestem zmęczona kultem oprawców. Tym, że ludzie czytają tekst Kąckiego i biją mu brawo, nie zastanawiając się nad tym, co z tymi dziesiątkami ofiar, które w nim wymienia. Może przyjmują, że skoro powiedziały mu - zaskoczone jego telefonem - że 'nie ma sprawy' to wszystko jest w porządku?" - napisała dziennikarka "Newsweeka" Karolina Rogaska.

Kobieta dodała, że jest jedną z ofiar i dla niej nic "nie jest w porządku". "Męczy mnie ta manipulacja, usprawiedliwianie swoich złych zachowań, swoimi przeżyciami: robiłem źle, ale życie mnie źle potraktowało. Ja też mam za sobą dużo trudnych przeżyć" - czytamy.

Dziennikarka przyznała, że Kącki do niej zadzwonił, ale jak dodała, w rozmowie nie padło słowo przepraszam. "Marcin, skoro byłeś tak szczery w swoim tekście, dlaczego nie napisałeś wprost, co zrobiłeś mi i innym dziewczynom? Czemu nie napisałeś, że moje wielokrotne nie potraktowałeś jak niebyłe, czemu nie padło, jak rzuciłeś do mnie, że 'teraz odmawiasz, a po 30-stce nie będziesz już tak wybrzydzać i będziesz ruchać się, jak popadnie'? Jak za stosowne uznałeś rozebranie się i masturbację mimo mojego ewidentnego przerażenia?" - czytamy.

Polska Szkoła Reportażu Potwierdza

Niedługo po wpisie Rogaskiej pojawiło się oświadczenie Polskiej Szkoły Reportażu (PSR), w którym, potwierdzono, że Karolina Rogaska jest absolwentką PSR. Instytut dodał, że kilka tygodniu temu dowiedział się, że dziennikarka została skrzywdzona przez Marcina Kąckiego.

"Karolino, wspieramy Cię, jesteśmy z Tobą. Wierzymy w to, co mówisz, i szanujemy Twoją odwagę" - czytamy.

"Gazeta Wyborcza" reaguje na skandal po wyznaniu Kąckiego

W sobotę o godzinie 22:11 pojawił się pierwszy tekst na łamach serwisu wyborcza.pl autorstwa Aleksandry Sobczak, zastępczyni redaktora naczelnego, która wyznała, że wydaje jej się, że rozumie ofiary przemocy seksualnej. Następnie zaznaczyła, że w tekście Kąckiego zabrakło perspektywy ofiar.

"Przepraszam za to, powinniśmy jako redaktorzy o to zadbać. Bardzo ważne są dla mnie głosy ofiar Marcina, które opisał w swoim tekście" - napisała dziennikarka.

"Potępiam napastliwe zachowania Marcina, ale jednocześnie doceniam jego przeprosiny i wstyd, które uważam za szczere. Nikt poza nim się publicznie nie kaja. A przecież wielu mężczyzn ma takie historie na koncie. Może jestem naiwna, ale liczę na to, że po tekście Kąckiego kogoś jeszcze ruszy sumienie i może postara się powiedzieć choćby to proste "rozumiem, przepraszam" - dodała dziennikarka na koniec.

Minutę później, dokładnie o 22:12, pojawił się tekst Romana Imielskiego, I zastępcy redaktora naczelnego, w którym poinformowano o zarzutach Karoliny Rogaskiej i komunikacie PSR. "Oświadczenia te traktujemy bardzo poważnie, sprawę wyjaśnimy na naszych łamach" - czytamy.

"GW" zadecydowała. Kącki zawieszony

W niedzielę 7 stycznia, dzień po ujawnieniu się ofiary Kąckiego, "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że reakcja postanowiła zawiesić Marcina Kąckiego i odsunąć go od pracy z dziennikarzami.

"Tekst Marcina Kąckiego już w piątek budził skrajne emocje. Redakcja 'Gazety Wyborczej' zawsze potępiała i potępia napastliwe seksualne zachowania – i tak samo potępiamy zachowania Marcina Kąckiego sprzed lat. Jednak doceniliśmy jego wyznanie, które uważaliśmy za szczere" - tłumaczyła się gazeta.

"GW" dodała, że do czasu oświadczenie dziennikarki "Newsweeka" i PSR nikt w redakcji nie miał świadomości o oskarżeniach wystosowanych wobec Kąckiego.

"Marcin Kącki, oddając gotowy tekst, nikogo o tym nie poinformował, czym nadużył zaufania naszego i Czytelników. W efekcie redakcja 'Gazety Wyborczej' opublikowała jego 'spowiedź' nieświadoma, że może mieć drugie dno - wyprzedzające usprawiedliwienie własnych występków" - dodano.

Kącki tłumaczy się z felietonu

Marcin Kącki na łamach "Presserwisu" odniósł się do swojego głośnego tekstu. "Błąd, jaki popełniłem, to ten, że uwierzyłem, że mogę facetom pokazać moją drogę i próbę naprawy" - stwierdził dziennikarz.

Kącki dodał, że redakcja wiedziała o Karolinie Rogaskiej. Następnie wyjaśnił, że o zarzutach dziennikarki dowiedział się od Pawła Goźlińskiego z PSR. "Tyle że Paweł Goźliński ode mnie dowiedział się wtedy, że to historia sprzed siedmiu lat. (…). Karolina zgodził się na spotkanie, potem zrezygnowała, pisząc, że wszystko mi powiedziała i żebym pamiętał, że doszło z mojej strony do przekroczenia, a nie znaczy nie" - oświadczył.

W sieci zawrzało po "spowiedzi" Kąckiego

"Spowiedź" Kąckiego w kontekście tego, co ujawniła Magdalena Roguska, wstrząsnęła polskim środowiskiem dziennikarskim, który skrytykował działania reportażysty "GW".

"Szlag mnie trafia, kiedy czytam, jak MK w celu usprawiedliwiania swoich zachowań wobec kobiet, używa w tekście osoby Ewy Wanat, zmarłej przed niecałym miesiącem. Nie mogę wiedzieć, jak Ewa oceniłaby dzisiejsze dzieło Kąckiego, ale mogę podejrzewać. Napisałaby mu na privie (wiadomość prywatna - red.) kilka słów, które zapamiętałby do końca życia" - napisał reportażysta Wojciech Tochman.

"Kącki ukrył swoje intencje i wykorzystał 'Wyborczą' do własnych celów. Powiedzieć, że to nadużycie, to jak eufemizm. Co to jest za koleś... Jak można tak przedmiotowo potraktować redakcję? Inna sprawa, że redaktorowi tekstu (a był, pisze o tym w oświadczeniu 'GW') nie zapaliła się lampka, kiedy czytał tekst przed publikacją..." - napisała Żaneta Gotowalska-Wróblewska z Wirtualnej Polski.

"Marcin Kącki próbował postawić sobie pomnik. 'Gazeta Wyborcza' mu na to pozwoliła" - napisał reporter Tomasz Sekielski.

"Tak jak 'przeprosiny' Kąckiego nie były żadnymi przeprosinami tak samo oświadczenie 'Wyborczej' nie jest żadnym oświadczeniem. A już na pewno nie poważnym potraktowaniem sprawy. Trzeba było może przeczytać najpierw co zamierza autor opublikować" - napisała Dominika Długosz, dziennikarka "Newsweeka".

Jesteś ofiarą przemocy seksualnej lub molestowania? Te organizacje mogą Ci pomóc:

  • Ogólnopolski Całodobowy Telefon dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" (+48) 800 120 002.
  • Całodobowy telefon interwencyjny, bezpieczne schronienie (+48) 600 070 717.
  • Telefon Zaufania dla Ofiar i Sprawców Przemocy Seksualnej (+48) 22 828 11 12.
  • Pamiętaj, ze w przypadku bezpośredniego zagrożenia należy dzwonić pod numer 112.