Aligatory to gady wyjątkowe i to nie tylko pod względem rozmiarów ciała. (Samce mogą mierzyć nawet 5,5 m długości). Są też bardzo odporne na różnego rodzaju infekcje. Mniejsze czy większe rany to dla nich codzienność, bo nieustanne toczą walki o terytoria. Dodatkowo na bagnach, gdzie żyją, można spotkać dziesiątki typów chorobotwórczych bakterii, wirusów czy pasożytów - wylicza DZIENNIK. Mimo to aligatory rzadko umierają z powodu zakażenia. To dlatego, że posiadają wrodzoną zdolność obrony przed tego typu niebezpieczeństwem.

Reklama

Nowe wyniki badań na temat właściwości aligatorzej krwi przedstawiono na 235 sympozjum Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego, które odbywa się w Nowym Orleanie. Jednym z autorów referatu był biochemik prof. Mark Merchant z McNeese State University, od wielu lat zajmujący się zgłębianiem tajemnic układu odpornościowego tych zwierząt - pisze DZIENNIK.

Jak dowiodły badania prof. Merchanta, krew aligatorów zawiera wyjątkowe leukocyty. Te białe ciałka krwi - "strażnicy organizmu" - bronią zwierzęta przed infekcjami. Aligatorze leukocyty i wytwarzane przez nie białka są wyjątkowo skuteczne nawet w przypadku mikrobów, z którymi gady te nie mają zazwyczaj do czynienia. Przeprowadzone kilka lat temu eksperymenty wykazały, że potrafią zniszczyć wirusa HIV oraz wirusa opryszczki. Oczywiście, cały ten proces odbył się w specjalnie przygotowanym szklanym pojemniku, trudno więc uzyskane przez prof. Merchanta wyniki odnosić bezpośrednio do ludzi. Dowodzi to jednak potencjału, jaki tkwi w aligatorzej krwi - zauważa DZIENNIK.

Teraz amerykański uczony poszedł w swych badaniach krok dalej. Przede wszystkim udało mu się ustalić, że w momencie pojawienia się infekcji gadzie leukocyty zaczynają produkować inne niż normalnie białka. (Do tej pory w badaniach wykorzystywał białe ciałka krwi pobrane od zdrowych zwierząt). Proteiny te są w stanie szybko pokonać chorobę nawet wtedy, gdy organizm aligatora styka się z nią po raz pierwszy. U innych zwierząt bywa z tym różnie - czasami, jeśli nie miały wcześniej do czynienia z danym czynnikiem chorobotwórczym, reakcja ich organizmu na infekcje bywa powolna.

Reklama

W trakcie ostatnich eksperymentów prof. Merchant posługiwał się białkami pozyskanymi z krwi aligatorów wystawionych wcześniej na działanie lipopolisacharydów, czyli toksyn występujących w ścianach komórkowych chorobotwórczych bakterii gram-ujemnych. Właściwości tych protein okazały się wręcz zdumiewające.

Nawet ich niewielka ilość była w stanie pokonać bakterie szczepów MRSA - methicyllin-resistant Staphylococcus aureus, czyli gronkowica złocistego opornego na metycylinę. Kolejne testy wykazały, że aligatorze białka zabijały sześć z ośmiu różnych szczepów drożdży Candida albicans. Grzyby te wywołują niezwykle groźną chorobę - drożdżycę, objawiającą się jako zakażenie skóry lub śluzówki jamy ustnej czy pochwy.

Teraz uczeni pracują nad ustaleniem, które z produkowanych przez aligatory białek najszybciej i najefektywniej radzą sobie z mikrobami. Chcą też rozgryźć ich dokładną chemiczną strukturę, tak by móc je wytwarzać w laboratorium. Dotychczasowe badania dowodzą, że krew aligatorów może zawierać co najmniej cztery lecznicze substancje.

Reklama

Prof. Merchant postuluje, by nadać im zbiorcza nazwę "alligacyn". Jeśli naukowcy nauczą się je syntetyzować, będzie można je wykorzystywać do produkcji antybakteryjnych, przeciwgrzybicznych tabletek czy maści stosowanych miejscowo. Takie mazidła mogłyby być ratunkiem dla chorych na przykład na cukrzycę - zauważa DZIENNIK. Ludzie ci często cierpią z powodu owrzodzeń stóp. Maści zapobiegałyby kolejnym infekcjom kończyn i tym samym ich martwicy oraz amputacji. Można by je także wykorzystywać do smarowania poparzonej skóry, tak by w ranę nie wdało się bakteryjne zakażenie.

Jak więc widać potencjalnych możliwości wykorzystania aligatorzych białek jest naprawdę wiele. Pierwsze leki zawierające na bazie tych substancji powinny się znaleźć na aptecznych półkach już za 7 - 10 lat - twierdzi prof. Merchant.