Dotychczas kiedy okazywało się, że Sojuzy przestają nadążać za najnowocześniejszymi osiągnięciami techniki, na bazie starej konstrukcji budowano ich kolejną wersję. Ostatni raz taki lifting Sojuz przeszedł na początku tego wieku - w 2002 roku w kosmos poleciał Sojuz TMA (rozbudowana wersja TM), z siedzeniami przystosowanymi do wymiarów astronautów amerykańskich, wyższych i cięższych od Rosjan.
Jednak po tej zmianie rosyjska agencja kosmiczna powiedziała rozbudowie Sojuzów "dość". Polatają jeszcze dziesięć lat, po czym na orbitę trafi zupełnie inny statek.
Nowy pojazd, ochrzczony na razie skrótem PPTS ( ang. Prospected Piloted Transport System), ma sprostać nowoczesnym wymaganiom stawianym statkom kosmicznym. Zmieści się w nim nie trzy, ale aż sześć osób. Przede wszystkim jednak ma być wielofunkcyjny.
PPTS będzie w stanie wykonywać w kosmosie 30-dniowe autonomiczne misje. Zadokowany do ISS ma krążyć wokół Ziemi przez rok (Sojuzy musiały wracać po pół roku). A do dopiero początek -pojazd posprząta śmieci orbitalne, pomoże naprawiać satelity i teleskopy, a także będzie odbywał loty na orbitę okołoksiężycową.
I tu dochodzimy do najciekawszego aspektu projektu PPTS. Otóż ponieważ statek ma przebywać w kosmosie znacznie dłużej niż Sojuzy, wskazuje to, że Rosjanie poważnie myślą o stworzeniu księżycowej stacji orbitalnej (takiej jak ISS, jednak krążącej dokoła Księżyca).
Taki przyczółek zarówno służyłby kosmonautom lądującym na Księżycu, jak i przekierowywałby tam bezzałogowe misje (np. łaziki). Koncepcja ta potwierdza żywe od pewnego czasu plotki, że Rosjanie tak samo jak Amerykanie chcą zbudować na Księżycu stałą bazę.
PPST ma po raz pierwszy polecieć w kosmos w 2018 roku.