Z nieznanych powodów niektóre populacje tych gadów gwałtownie zmalały około 1998 roku.

"Skurczenia się liczby węży i żmij zamieszkujących różne miejsca nie można wytłumaczyć prostym zbiegiem okoliczności" - oświadczył koordynator badań Chris Reading z brytyjskiego Ośrodka Ekologii i Hydrologii.

Reklama

Reading prowadził badania we współpracy z placówkami naukowymi w Australii, Francji, we Włoszech i w Nigerii.

"Wyniki badań były dla nas zaskoczeniem. Nie wiemy, jaki czynnik spowodował tak wyraźny spadek w krótkim czasie w różnych rejonach świata. Nie wiemy też, co takiego stało się około 1998 roku, że miało wpływ na populację gadów" - powiedział.

W stosunkowo krótkim czasie w 8 z 17 monitorowanych populacji (m.in. przy użyciu wszczepionych mikrochipów) odnotowano znaczny spadek, w niektórych przypadkach nawet o 90 proc. Tylko w jednej zaobserwowano wzrost.

W Europie spadła m.in. populacja żmij i gniewosza plamistego, w Afryce żmii gabońskiej i rogatonosej, a także pytona królewskiego. Zjawisko to zaobserwowano nawet na terenach chronionych, co sugeruje, że nie można go wytłumaczyć tylko utratą środowiska.

Zaobserwowane wcześniej zmniejszenie się liczby żab i jaszczurek tłumaczono zachorowaniem na odmianę grzybicy (chytridiomycosis). Rok 1998, w którym odnotowano szybsze kurczenie się populacji węży i żmij, był rokiem zjawiska klimatycznego nazwanego El Nino, które przyniosło bardzo wysokie temperatury i inne nietypowe zjawiska pogodowe.

Reading sądzi, że powodów może być kilka, i zachęca naukowców z innych państw, by przyjrzeli się wynikom badań jego zespołu, uzupełnili bazę danych i wysunęli własne hipotezy.