Krążące po Układzie Słonecznym komety są uważane za rodzaj "żywych skamieniałości”, bo składają się z materii pochodzącej z czasów powstania Słońca oraz planet. Szczególnie cenne dla badaczy są te krążące w pustce poza orbitą najdalszej z planet, Neptuna. Zawierają one bowiem niezanieczyszczoną prastarą materię, której badania mogłyby rzucić nowe światło na proces formowania się naszego układu planetarnego. To właśnie z tego powodu na cel misji badawczej wybrano Wild 2. Choć dziś krąży ona pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza, niedawno poruszała się znacznie dalej. Dopiero w 1974 r. oddziaływanie grawitacyjne Jowisza ściągnęło ją na bliższą nam orbitę. Od tej chwili Wild 2 zbliżyła się do Słońca tylko pięć razy. Można więc przypuszczać, że skład komety raczej się nie zmienił w porównaniu z okresem, kiedy pozostawała na obrzeżach Układu Słonecznego.

Na spotkanie z Wild 2 wysłano sondę Stardust, która 2 stycznia 2004 r. minęła kometę w odległości zaledwie 236 km. Podczas tego zbliżenia w pokrytej superlekkim aerożelem kratownicy sondy (przypominającej nieco wielki lizak) utkwiły miniaturowe ziarna pyłu pochodzącego z warkocza komety. Potem Stardust zawróciła w kierunku Ziemi. Lądowanie - a właściwie tylko zrzucenie próbnika z drogocennym ładunkiem - przebiegło sprawnie. Rozgrzana do temperatury blisko 2700 stopni Celsjusza kapsuła wyhamowała i opadła na pustynię w stanie Utah.

Wyniki analiz tych kosmicznych ziaren okazały się zaskakujące: w otaczającym Wild 2 pyle odnaleziono okruchy, których skład wskazywał na to, że powstały w bardzo gorącym otoczeniu. Jak piszą badacze – niewiele brakowało, by wyparowały. Wygląda zatem na to, że część przechwyconego przez Stardusta pyłu powstała w pobliżu Słońca. Jak więc dotarła poza orbitę Neptuna? Do tej pory uczeni byli przekonani, że te niezwykłe ciała niebieskie powstały z okruchów lodu i kosmicznego gruzu znajdującego się na peryferiach Układu Słonecznego. Tymczasem wygląda na to, że kiedy powstawał Układ Słoneczny, a więc i komety, zachodziły bardzo intensywne procesy mieszania. Niczym w wielkim tyglu rodziły planety i komety, przy czym te ostatnie tworzyły się ze wszystkich dostępnych kosmicznych odpadków, jakie znajdowały się wówczas w naszym układzie planetarnym.

Teraz, choć już wnikliwie przebadane, ziarna ze Stardust zostaną skrupulatnie zachowane, by oczekiwać na przyjście nowych, jeszcze dokładniejszych metod badawczych. Już dziś możemy jednak stwierdzić, że komety - fascynujące klucze do poznania historii powstawania Ziemi i innych planet - okazały się bardziej tajemnicze, niż przypuszczaliśmy.

O zaskakujących badaniach próbek komety Wild 2 dostarczonych na Ziemię przez sondę Stardust donosi dzisiejszy „Science”.









Reklama