Dlatego uczeni od lat starają się znaleźć całkowicie etyczny sposób ich pozyskiwania. Wyczyn ten udał się dopiero zespołowi prof. Anthony’ego Atali, który odkrył, że zarodkowe komórki macierzyste można znaleźć w wodach płodowych otaczających rozwijające się w łonie matki dziecko. O przełomowym odkryciu badaczy z Instytutu Medycyny Regeneratywnej Wake Forest w Salem, które zmieniło obraz medycyny i realnie przybliża nas do upragnionych terapii, informuje na swoich łamach pismo "Nature Biotechnology".
Fakt, że w płynie owodniowym oraz łożysku znajdują się oderwane od płodu różnego typu komórki, jest znany uczonym od wielu lat. Zwykle są to dojrzałe komórki, na przykład skóry, lub tzw. komórki prekursorowe, już częściowo zróżnicowane. Naukowcy z Salem postanowili jednak sprawdzić, czy przypadkiem nie ma wśród nich także komórek macierzystych, zdolnych do przemiany w każdą tkankę naszego organizmu.
Badania trwały siedem lat. Uczeni analizowali komórki z płynu owodniowego pobieranego przy okazji badań prenatalnych (tzw. amniopunkcja). Okazało się, że 1 proc. z nich ma na powierzchni antygen C-kit. Obecność tego białka uważa się za podstawowe kryterium w ocenie, czy dana komórka zasługuje na miano macierzystej. Co ciekawe, badane przez zespół prof. Atali komórki były z biologicznego punktu widzenia czymś pomiędzy zarodkowymi a dorosłymi komórkami macierzystymi, bo miały markery charakterystyczne dla obu tych rodzajów komórek.
Chcąc sprawdzić, jak pozyskane z płynu owodniowego komórki będą się zachowywać, uczeni wykorzystali je do założenia hodowli komórkowych. Użyli do tego celu zarówno ludzkiego, jak i mysiego materiału badawczego. Komórki bardzo dobrze znosiły warunki hodowli i dzieliły się nawet bez stosowania specjalnych odżywek. Szczegółowe badania nie wykazały w nowych komórkach żadnych zaburzeń chromosomalnych czy skrócenia się tzw. telomerów, co świadczyło, że komórki nadal mogą stać się dowolną tkanką organizmu.
Potem uczeni postanowili wszczepić podhodowane w laboratorium mysie komórki i zobaczyć, jak zwierzęta zniosą nietypowy przeszczep. W eksperymencie użyto komórek, na jakich najbardziej zależy lekarzom - rozwijające się w neurony tkankę wątroby oraz tkankę kostną.
Wszczepione komórki wbudowały się w żywą tkankę. Praneurony przeistoczyły się w normalne komórki nerwowe i podjęły ich pracę, prawidłowo reagując na bodźce i przesyłając impulsy nerwowe. Podobnie było z komórkami kości, które wypełniły ubytki w szkielecie myszy, a komórki wątroby zaczęły produkować mocznik, przywracając sprawność uszkodzonemu organowi. Rezultat przeszczepu był równie dobry jak przy zastosowaniu normalnych zarodkowych komórek macierzystych.
Mając na uwadze sukces w leczeniu myszek oraz łatwość, z jaką można pozyskać komórki z płynu owodniowego, prof. Atala jest pełen optymizmu co do ich praktycznego wykorzystania. Jego zdaniem zebranie ok. 100 tys. próbek takich komórek wystarczyłoby na stworzenie banku, z którego zasobów mogłoby korzystać 99 proc. mieszkańców USA. A ponieważ komórki te mają bardzo duży wachlarz możliwości, mogą pomóc w leczeniu skrajnie różnych schorzeń - począwszy od urazów rdzenia kręgowego, przez chorobę Alzheimera, a na cukrzycy skończywszy.
Zarodkowe komórki macierzyste są nadzieją współczesnej medycyny. Problem jednak w tym, że przy ich pozyskiwaniu zarodek ginie lub jego integralność jest naruszana. Z tego powodu badania nad takimi komórkami są zakazane lub uważane za niemoralne w wielu krajach - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama