Profesor Timothy Ball z uniwersytetu w Winnipeg dostał już kilkanaście listów z pogróżkami. Jego rodzima uczelnia zabrała mu wszystkie granty na badania naukowe, które miały wykazać, że wpływ człowieka na ocieplenie to fikcja. "Zachodnie rządy wpompowały wiele milionów dolarów w instytuty i agencje, które mają zająć się globalnym ociepleniem" - przyznaje. "Nic dziwnego, że jak ktoś chce udowodnić ich kłamstwa i odebrać im te pieniądze to dostają szału" - dodaje.

Reklama

Ball i jego koledzy uważają, że te pogróżki są inspirowane przez tych, którzy boją się stracić rządowe dotacje. Dlatego nasyłają na nich radykalnych ekologów, dla których wpływ człowieka na globalne ocieplenie jest jasny, pewny i udowodniony. A każdy, kto twierdzi inaczej, to zdrajca i morderca Ziemi.

Dr Myles Allen z Oksfordu uważa, że on i jego koledzy są prześladowani, bo nie chcą Zielonym pozwolić, by ci narzucali ludziom, czym mają jeździć, jakich żarówek używać i jak się zachowywać.