Szef załogi wahadłowca Scott Kelly i kontroler lotu John Shannon są "umiarkowanie optymistyczni" co do bezpieczeństwa promu. Ich zdaniem, załodze nic nie grozi.

Problem leży gdzie indziej. Eksperci obawiają się, że podczas wejścia wahadłowca w ziemską atmosferę uszkodzenie w izolacji termicznej może się powiększyć. A to oznaczałoby, że NASA na jakiś czas musiałaby odłożyć kolejne misje promu.

Reklama

Analizy jeszcze trwają. Wyniki mają być znane jeszcze dziś. NASA zapewnia, że jeśli będzie taka potrzeba, astronauci mogą wyjść w przestrzeń kosmiczną i naprawić wszystkie uszkodzenia.

Zdaniem ekspertów, uszkodzenie powstało podczas startu tydzień temu, gdy w osłonę wahadłowca uderzył kawałek lodu. Zdjęcia pochodzące ze specjalnej laserowej kamery wykazały, że pęknięcie płytki termicznej ma długość ponad siedmiu centymetrów.

Ale NASA uspokaja, że w przeszłości wahadłowce wracały na Ziemię z większymi uszkodzeniami i nikomu nic się nie działo.

Reklama