"Są bardzo wyraźne oznaki, że nie będzie to coś, czym będziemy musieli się martwić" - tłumaczy John Shannon, szef kontroli lotów amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Jak dodaje, dziś astronauci jeszcze raz przyjrzą się wyrwie o wymiarach 5 na 9 centymetrów. Muszą upewnić się, że przy wejściu w atmosferę nieosłonięta część kadłuba wytrzyma potężną temperaturę.

Reklama

Prom zacumował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w sobotę. Wtedy dopiero załoga mogła spokojnie obejrzeć uszkodzenia.

Zobacz "przewrotkę" promu przed dokowaniem na ISS >>>

Kawałek pianki izolacyjnej odpadł przy starcie, zrywając fragment osłony termicznej z promu. Jeszcze wczoraj NASA była pełna obaw. Przypuszczano bowiem, że to nie pianka, a bryłka lodu uderzyła w Endeavour. A to, wbrew pozorom, byłoby znacznie groźniejsze. Kawałek lodu może wyrządzić znacznie większe szkody niż pianka.

Reklama

Na szczęście po wczorajszym kosmicznym spacerze dwóch astronautów okazało się, że uszkodzenia nie są poważne. Zdaniem NASA, raczej nie trzeba będzie łatać promu na orbicie.