Poszukiwania substancji organicznych, których obecność mogłaby świadczyć o istnieniu życia, zostały zawieszone na całe dziesięciolecia ze względu na decyzję uczonych. Badacze sami bowiem nie byli w stanie uwierzyć we własne odkrycia - podaje Newsru.com, powołując się na "Daily Mail".
Jeszcze w 1976 roku dwie amerykańskie sondy Viking, które badały grunt na Marsie, odkryły w nich obecność substancji organicznych. Ale eksperci NASA stwierdzili wtedy, że jest to niemożliwe, a odkryte substancje musiały zostać przeniesione przez aparaturę z Ziemi. Gdyby nie ten błąd, w badaniu Czerwonej Planety nie nastąpiłaby tak długa przerwa. Niektórzy uczeni twierdzą nawet, że dziś wiedza o kosmosie mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.
O tym, że odkrycie z 1976 roku nie było błędem, przekonano się dopiero w 2008 roku, kiedy łazik Phoenix potwierdził istnienie w powierzchni Marsa substancji organicznych. Wtedy też uczeni postanowili powtórzyć główny eksperyment misji Vigingów. Udali się na pustynię Atacama w Chile, jedno z najbardziej suchych miejsc na świecie, gdzie warunki są najbardziej zbliżone do marsjańskich. Okazało się, że skład gleby jest niemal identyczny do tego na Czerwonej Planecie. To był dowód na to, że 34 lata temu ktoś popełnił wielki błąd.
Możliwe więc, że gdyby badacze analizujący wyniki misji Viking nie pomylili się, wiedza o istnieniu życia na Marsie byłaby dziś znacznie bogatsza.