Ekspert WHO ds. bezpieczeństwa żywności Hilde Kruse powiedział, że ten nowy szczep nabył zdolność wytwarzania szczególnie niebezpiecznej toksyny. Dodał też, że nigdy wcześnie nie został on wyizolowany z organizmu chorego.
Dr Paweł Grzesiowski z Instytutu Profilaktyki Zakażeń nie jest zaskoczony tymi doniesieniami. "Od początku nie było wątpliwości, że powstał nowy, groźny mutant bakterii E. coli (pałeczki okrężnicy)" - powiedział w rozmowie z PAP. Jego zdaniem, najważniejsza jest teraz odpowiedź na pytanie: skąd się w ogóle wziął. A na to potrzeba czasu, konieczne jest bowiem przeprowadzenie odpowiedniego dochodzenia epidemiologicznego.
Prof. Marek Jagielski, kierownik Zakładu Bakteriologii Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie, wyjaśnił w rozmowie z PAP, że groźne mutanty bakterii powstają wtedy, gdy przejmą geny od innych drobnoustrojów i nabywają nowych właściwości. Prawdopodobnie tak też było w przypadku szczepu E. coli, który wywołał epidemię w Niemczech.
"Pałeczka okrężnicy należy do tych odmian bakterii, które dość łatwo przechwytują fragmenty DNA od innych mikrobów. Nowy szczep mógł zatem występować już wcześniej, ale nie dawał o sobie znać dopóki nie zaczął wytwarzać nowej, groźnej dla ludzi toksyny" - dodał.
Według dr. Grzesiowskiego, zastanawiające jest dlaczego szczep 0104 atakuje głównie dorosłe kobiety, a nie dzieci i osoby starsze z osłabioną odpornością. "Czy odgrywały w tym jakąś rolę żeńskie hormony lub receptory albo może odmienne od mężczyzn zwyczaje żywieniowe?" - pyta dr Grzesiowski.
Prof. Jagielski nie wyklucza możliwości, że źródłem zakażenia wcale nie były warzywa, np. ogórki, jak się podejrzewa, lecz niedopieczone mięso.
Według oświadczenia Instytutu Oceny Ryzyka w Berlinie, na który powołuje się internetowe wydanie "Der Spiegel", w czterech pobranych do badania ogórkach w Hamburgu odkryto pałeczki okrężnicy, ale żaden z nich nie należał do groźnego szczepu 0104.
"Der Spiegel" informuje też, że nawet najbardziej doświadczeni niemieccy lekarze są zaskoczeni przebiegiem choroby u zakażonych tym szczepem osób. "Mamy do czynienia z objawami choroby, z jakimi nigdy wcześnie się nie zetknęliśmy" - powiedział Hendrik Lehnert z kliniki uniwersyteckiej w Szlezwiku-Holsztynie.
Według "Der Spiegel", bakterie szczepu 0104 po spożyciu zakażonej żywności przedostają się bez trudu z żołądka do jelita grubego, gdyż są odporne na działanie kwasów żołądkowych. Gdy zagnieżdżają się już w jelitach, wytwarzają szczególnie niebezpieczne toksyny, tzw. shiga-like, tzn. czerwonko-podobne. Te toksyny przenikają do komórek naczyń krwionośnych jelit i mogą wywołać tzw. zespół hemolityczno-mocznicowy (wynikający z uszkodzenia mikrokapilarnych naczyń krwionośnych w nerkach, a także w płucach, mózgu i sercu).
"Zespół hemolityczno-mocznicowy objawia się rozpadem krwinek czerwonych oraz niewydolnością nerek, często wymagającą zastosowania dializ (oczyszczania krwi z trujących toksyn - PAP)" - powiedział dr Grzesiowski.
Hendrik Lehnert wyjaśnił w rozmowie z "Der Spiegel", że u chorych z zespołem hemolityczno-mocznicowym po trzech, czterech dniach dochodzi do zaburzeń mózgu. U niektórych z nich objawia się to jedynie bólami głowy, ale u innych dochodzi do zakłócenia pamięci, zaburzeń mowy, a nawet ataków padaczki.