Inne

Wirusy zwykle kojarzą nam się z niegroźnymi infekcjami - przeziębieniem lub zapaleniem ucha. Jednak niektóre z tych mikroskopijnych kawałków DNA potrafią w mgnieniu oka zabić dorosłego człowieka. Do śmiercionośnych wirusów zaliczają się bohaterowie tegorocznych Nagród Nobla z medycyny i fizjologii - ludzki wirus nabytego upośledzenia odporności (HIV) oraz wirus brodawczaka ludzkiego (HPV). Naukowcom, którym udało się udowodnić ich istnienie, przyznano wczoraj najważniejsze wyróżnienie w świecie nauki.

Reklama
Inne

W jaki sposób doszło do odkrycia wirusa HIV? Na początku lat 80., po pierwszych doniesieniach o pojawieniu się zagadkowej choroby wywołującej u ludzi zanik odporności, naukowcy rozpoczęli poszukiwania winnego - mikroba, który ją powodował. Zajęli się tym również Francoise Barre-Sinoussi oraz Luc Montagnier. Francuzi postanowili namnożyć komórki pobrane z węzłów chłonnych osób, u których zdiagnozowano nową infekcję (we wczesnym stadium choroba objawiała się obrzmieniem węzłów chłonnych). Podczas badań nad komórkami uczeni natrafili na ślad enzymu charakterystycznego dla procesu namnażania się wirusów.

Reklama

Wykrytym enzymem okazała się tzw. odwrotna transkryptaza - enzym umożliwiający kopiowanie materiału genetycznego wirusów RNA. Następnie naukowcy wyizolowali nieznanego wirusa i stwierdzili, że to właśnie on atakował i zabijał komórki odporności pochodzące zarówno od chorych, jak i zupełnie zdrowych osób. Po wniknięciu do komórek nazywanych pomocniczymi limfocytami T wirus namnażał się, niszcząc komórkę gospodarza, a w konsekwencji upośledzając odporność całego organizmu. Wkrótce po okryciach francuskiego duetu nowego wirusa udało się wyizolować także zespołowi Amerykanów. Kolejni badacze wykazali związek między HIV a chorobą AIDS. Komisja noblowska podkreśla, że odkrycie Barrego-Sinoussiego i Montagniera z 1983 r. stało się podwalinami badań zarazy, która dotknęła już 1 proc. ludności Ziemi.

Nie mniejsze zasługi ma trzeci z tegorocznych noblistów, pochodzący z Niemiec Harald zur Hausen. Wbrew powszechnym w latach 70. poglądom zur Hausen zasugerował, że rak szyjki macicy, jeden z najbardziej zabójczych kobiecych nowotworów, może być wywoływany przez wirusa. Był to właśnie wirus brodawczaka ludzkiego, czyli HPV. Zur Hausen doszedł do wniosku, że jeśli jego teoria jest prawdziwa, to w guzach nowotworowych powinien znajdować się materiał genetyczny wirusa.

Okazało się, że miał rację. Obecność DNA wirusa stwierdza się u 99,7 proc. kobiet ze zdiagnozowanym rakiem szyjki macicy. W ok. 70 proc. przypadków za chorobę odpowiada przewlekła infekcja wirusem HPV typu 16 i 18. Dalsze badania noblisty wykazały, że tylko niektóre wirusy z rodziny HPV są zdolne wywoływać raka. Prace naukowca umożliwiły też w dłuższej perspektywie stworzenie szczepionki chroniącej - w ok 95 proc. - przed HPV.