Niezwykłego odkrycia dokonali doktoranci z University of California w Los Angeles. Mimo trywialności obiektu ich badań, praca dotycząca taśmy została opublikowana w prestiżowym piśmie naukowym "Nature".

Pierwsze wzmianki dotyczące promieni X oraz przylepca pochodzą z lat 50. poprzedniego stulecia. Wówczas to pewien rosyjski, a właściwie radziecki badacz zauważył, iż podczas odklejania lepkiej taśmy od szkła wydzielane jest promieniowanie Roentgena.

Pół wieku później Amerykanie dowiedli, że nie tylko miał rację - w co wówczas świat naukowy wątpił, ale i że podczas zabaw z taśmą tego promieniowania wydziela się całkiem dużo. "Byliśmy tym bardzo zaskoczeni" - przyznaje Juan Escobar, jeden z autorów pracy. "Energia, jaką jest się w stanie uzyskać tylko przez rozwijanie taśmy, jest ogromna" - mówi.



Reklama

W trakcie eksperymentu Escobar rozwijał taśmę w komorze próżniowej z prędkością około trzech centymetrów na sekundę. W miejscu, gdzie taśma odrywała się od rolki, dochodziło do emisji promieniowania.

Były to bardzo krótkie rozbłyski, trwające miliardowe części sekundy. Pojawiały się, gdy elektrony z taśmy na rolce przeskakiwały na lepką, odwiniętą część taśmy, zwalniając na końcu swej podróży. Właśnie to spowolnienie powodowało emisję promieniowania. Było ono na tyle silne, że naukowcy mogli wykonać prześwietlenie palców jednego z nich.

I tu ważna informacja dla osób pracujących w biurach - doświadczenie przeprowadzano w próżni, więc można spokojnie lepić, ile potrzeba.

Co do autorów eksperymentu, to chcą, by ich odkrycie posłużyło w konstrukcji tanich aparatów do prześwietleń. Badacze wystąpili już nawet o przyznanie wniosku patentowego na podobne urządzenie.