Nasza gwiazda w przyszłości również zmieni się w białego karła. Ta zmiana prawdopodobnie zniszczy wewnętrzne planety Układu Słonecznego – aż do Jowisza. Jedna z odkrytych egzoplanet znajduje się w odległości od białego karła równej około 11,5 odległości między Ziemią a Słońcem. Druga jest znacznie bardziej oddalona.
Za około 5 miliardów lat Słońce również stanie się białym karłem
Za około 5 miliardów lat naszej gwieździe wyczerpią się zapasy paliwa, które są niezbędne do procesów syntezy jądrowej zachodzących w jej rdzeniu. W efekcie stanie się czerwonym olbrzymem. Fuzja jądrowa będzie nadal zachodzić w zewnętrznych warstwach, które zaczną się rozszerzać i dotrą aż do Marsa, połykając po drodze Merkurego, Wenus oraz Ziemię. Gdy warstwy ostygną, pozostanie gwiezdne jądro, zwane białym karłem. Będzie ono otoczone mgławicą planetarną wypełnioną wyczerpaną materią gwiazdową.
Odkrycie Teleskopu Jamesa Webba pokazało, co może się stać z planetami znajdującymi się za Marsem. Susan Mullaly ze Space Telescope Science Institute twierdzi, że obiekty będą dryfować na zewnątrz, na szersze orbity. Odnalezione egzoplanety mogły wcześniej znajdować się bliżej siebie, podobnie jak Jowisz i Saturn. Mullaly uważa, że jeśli uda się potwierdzić informacje na temat egzoplanet, będzie to bezpośredni dowód na to, że niektóre ciała niebieskie mogą przetrwać śmierć swojej gwiazdy macierzystej.
Odkrycie jest bardzo rzadkim osiągnięciem naukowym
Śmierć Słońca będzie miała również duży wpływ na pas asteroid znajdujący się między Marsem a Jowiszem. Naukowcy podejrzewają, że planety olbrzymy wyrzucają asteroidy i komety na powierzchnię białego karła. Potwierdzają to zanieczyszczenia pierwiastkami cięższymi od wodoru i helu, które określa się jako metale.
Naukowcy przyznają, że odkrycie Teleskopu Jamesa Webba w dużej mierze wykracza poza przewidywania dotyczące przyszłości naszego Układu Słonecznego. Jest to bardzo rzadkie osiągnięcie naukowe, bowiem urządzenie po raz pierwszy w bezpośredni sposób wykryło egzoplanetę. Warto dodać, że od lat 90. XX wieku, za pomocą bezpośredniego obrazowania odkryto tylko 50 spośród 5 tysięcy znalezionych obiektów.
Nie jest to łatwe zadanie, gdyż światło planety znajdującej się tak daleko, jest zwykle przyćmione przez intensywne światło gwiazdy macierzystej. Z tego względu naukowcy muszą korzystać z metody tranzytu lub mierzyć ruch gwiazdy. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba otworzył zatem zupełnie nowe możliwości badania odległych światów, uwzględniając skład ich atmosfery, masę oraz temperaturę.