AGNIESZKA SOPIŃSKA: Jarosław Kaczyński jest w stanie poprowadzić PiS ku zwycięstwu czy już tylko może prowadzić was od klęski do klęski?

Reklama
MAREK MIGALSKI*: To jedyny lider, który jest w stanie poprowadzić PiS do zwycięstwa.

Jego ostatnia wypowiedź dla Newsweeka nie burzy przypadkiem pieczołowicie budowanego wizerunku PiS jako partii spokojnej, która czeka, aż PO wykrwawi się na aferze hazardowej?

Nie jest dobrze, jeśli politycy krytykują wypowiedzi lidera swojej formacji. Nie usłyszy więc pani ode mnie potępienia Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama

Czyli pana zdaniem Kaczyński popełnił błąd?

Używam takiej formuły w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie, jaką uznałem za najbardziej stosowną.

Tamta wypowiedź prezesa PiS może zaszkodzić szansom jego brata?

Nie. Jeśli uważa się, że jeden wywiad może zagrozić szansom wyborczym kandydata jednej z najpoważniejszych formacji politycznych, to albo przecenia się wagę czytelnictwa Newsweeka, albo nie docenia się możliwości Lecha Kaczyńskiego.

Reklama

Prezydent stara się od miesięcy zmienić swój wizerunek, a tego typu wypowiedzi to burzą.

Potwierdzam, że w ostatnim czasie Kancelaria Prezydenta podjęła większe wysiłki w prezentowanie prawdziwych osiągnięć Lecha Kaczyńskiego. Chodzi o to, by pokazać go takim, jaki jest, a nie takim, jak prezentują go wrogie wobec niego media. Sądzę, że jest na to na tyle dużo czasu, że damy radę.



Jak pan ocenia wyborcze szanse Kaczyńskiego?

Osiągnięcie sukcesu wyborczego nie będzie łatwe, ale jest możliwe. W moim przekonaniu dorobek Lecha Kaczyńskiego i to, kim jest oraz kim są potencjalni jego kontrkandydaci, pretenduje go do zaszczytu reelekcji.

Czy sondaże, w których Lech Kaczyński przegrywa wybory ze wszystkimi rywalami, traktujecie poważnie?

Gdyby wybory miały się odbyć dzisiaj, to Lech Kaczyński by je przegrał. Na szczęście dla nas i dla Polski wybory odbędą się za pół roku. To oznacza, że mamy czas na to, by te dzisiejsze niekorzystne dla nas sondaże zamienić w korzystny wynik wyborczy.

Co więc chcecie zrobić?

Trzeba pokazać prezydenta takiego, jaki jest. Lech Kaczyński jest człowiekiem oczytanym, erudytą. Jest osobą sympatyczną, uśmiechniętą, dowcipną. Nie ma poglądów ekstremalnych, ciężko pracuje dla Polski. Problem tkwi w tym, by ten prawdziwy obraz nie był demolowany przez media.

Wizerunek jest niszczony przez media czy może bardziej przez jego brata?

To, co media potrafiły zrobić z Lechem Kaczyńskim, jest dla mnie jakimś horrendum. Pamiętam smutną sytuację, która uświadomiła mi, jak wielki jest poziom niechęci wobec prezydenta.

Kiedy umarła Agata Mróz, prezydent odznaczył ją pośmiertnie, ale mąż siatkarki odmówił przyjęcia tego odznaczenia, twierdząc, że to akt polityczny. Nie mam do niego pretensji, przeżywał tragedię. Smutne jest jednak to, że nawet najszlachetniejszy gest prezydenta jest pokazywany przez media jako coś gorszącego.



Pan cały czas mówi o mediach, ale przecież w ostatnich latach w mediach publicznych większy lub mniejszy udział miało PiS.

Nie ma co udawać, że media publiczne nie były deprawowane przez wiele partii. Przez całe lata 90. swój udział w niszczeniu mediów publicznych miały SLD, PSL i UW. Potem prezesem TVP był członek PO – Dworak. Nie ma co udawać, że myśmy też się do tego nie przyczynili. Ale mówiąc o mediach, mam na myśli przede wszystkim media komercyjne. Wiem, że to brzmi jak takie typowe PiS-owskie biadolenie na media, ale naprawdę nie da się poważnie rozmawiać o nastrojach społecznych Polaków bez dyskusji na temat jakości i stronniczości polskich mediów.

Ale to wy przez kilka miesięcy bojkotowaliście TVN i TVN 24.

Skandaliczna była sytuacja, która wywołała tę decyzję. Ale sam bojkot był błędem, do czego PiS się przyznało.

Czy to nie robi się nudne? Ile można słuchać, że wy jesteście fajni, tylko media źle was pokazują?

Nie znajdzie pani we mnie osoby, która nasze problemy będzie tłumaczyć nieprzychylnością mediów. Od narzekania na dziennikarzy nikt nie wygrał wyborów. Mam wrażenie, że przy całym swoim krytycyzmie wobec mediów staram się pokazywać, że można w nich występować i przedstawiać racje. Poza tym można obejść media i komunikować się z wyborcami na przykład w internecie. Ja piszę blog. To po pierwsze, a po drugie trzeba nauczyć się grać z mediami. Trzeba umieć sprzedawać im w sposób atrakcyjny nasz przekaz. Jestem osobą, która chyba to rozumie.

A znajduje to zrozumienie w PiS?

Połowiczne.



Wracając do Lecha Kaczyńskiego, który moment będzie najlepszy na ogłoszenie decyzji, że startuje w wyborach?

Nie wiem. A nawet gdybym wiedział, tobym nie powiedział.

Kiedyś mówiło się, że stanie się to właśnie podczas tego marcowego kongresu PiS.

To byłby najgorszy moment. Prezydent musi pokazać, że jest politykiem nie tylko jednej partii. Nam jako partii do szczęścia może wystarczyć 35 procent poparcia, ale dla prezydenta to za mało, by wygrać wybory. On musi pokazać, że nie jest prezydentem tylko PiS-owskim. Zresztą prawda jest taka, że w wielu kwestiach jego poglądy są inne niż PiS.

To może byłoby dobrze, by prezesem PiS przestał być jego brat?

Za dobrze byście mieli jako dziennikarze. Wtedy zaczęłyby się dziać dziwne rzeczy. Liderem PiS może być tylko Jarosław Kaczyński. Tu nie chodzi o zmianę prezesa PiS na kogoś innego, ale o zmianę samego Jarosława Kaczyńskiego, tak by był bardziej akceptowalny przez coraz większe rzesze wyborców.

To możliwe?

Oczywiście. Jarosław Kaczyński wielokrotnie pokazywał, że rozumie demokrację i wymogi rywalizacji. Nie może udawać kogoś, kim nie jest. Wystarczy pokazać go takim, jakim jest, co zrobił dla Polski i co chce dla niej zrobić. No i żeby częściej był taki, jak podczas przesłuchania przed komisją hazardową (śmiech). Dotyczy to zresztą także innych liderów naszej partii – nie da się wygrać wyborów, jeśli w pierwszej dziesiątce polityków cieszących się największym zaufaniem Polaków jest 6 facetów z PO, a w dziesiątce obdarzanych największą niechęcią 6 facetów od nas.



Który rywal będzie groźniejszy dla Lecha Kaczyńskiego: Bronisław Komorowski czy Radosław Sikorski?

Ja już wiem. Moja partia też wie. Ale nie powiem, bo jeszcze PO zrobiłaby nam psikusa i wybrałaby tego kandydata.

Myśli pan, że na złość PiS Platforma wybierze swojego kandydata?

Pewnie! Oni nic innego nie robią przez ostatnie dwa i pół roku, jak tylko robią na złość PiS. (śmiech)

Jarosław Flis w Tygodniku Powszechnym twierdzi, że ȁE;Sikorski jest groźniejszym rywalem, bo wywołuje w Kaczyńskim niekontrolowane emocje, które są jednym z największych zagrożeń dla wizerunku prezydentaȁD;.

To raczej Lech Kaczyński wywołuje w Sikorskim niekontrolowane jazdy. Pod tym względem prezydent jest bardziej stabilny emocjonalnie niż szef MSZ.

Sądzi pan, że Sikorski, będąc szefem MON, nabroił tak, że trzeba było go zdymisjonować, i to jest ten hak?

Nie znam sprawy. Wiedzę na ten temat mają trzy osoby, czyli prezydent, premier i Jarosław Kaczyński.

Sprawa powinna ujrzeć światło dzienne?

Jeśli nie naruszyłoby to tajemnicy państwowej, to powinniśmy się dowiedzieć. Wyborcy powinni ocenić, czy zachowanie Sikorskiego było niedopuszczalne, czy nie.



Prawybory w PO to wzór do naśladowania przez pozostałe partie?

Jakby pani była ze Śląska i miała poczucie humoru, tobym powiedział: dziołcha, nie rób mi na śmiech, co w wolnym tłumaczeniu znaczyłoby: szanowna pani redaktor raczy żartować. W PO nie ma prawyborów! Nigdy by do nich nie doszło, gdyby Tusk nie zrezygnował z kandydowania w wyborach prezydenckich. To po pierwsze. A po drugie prawybory polegają na tym, że Tusk wyznaczył dwóch panów. Po czym powiedział, że jeśli ktokolwiek z członków PO powie cokolwiek krytycznego na ich temat, to wyleci z partii na zbity pysk. A to oznacza, że kampania wewnątrz polega na tym, że można tylko zawodzić, jak śliczny, atrakcyjny jest Radek albo jak śliczny, atrakcyjny jest Bronek. To bardziej przypomina konkurs na mistera PO niż prawybory w USA.

Ale faktem jest, że to członkowie PO wybiorą, kto będzie ich kandydatem.

Tylko mam dziwne wrażenie, że Tusk już wie, kto nim będzie.

Sądzi pan, że premier postawił na Komorowskiego?

Moja intuicja podpowiada mi, że to właśnie Bronek okaże się śliczniejszy dla członków PO.

To po co prawybory?

Po pierwsze, by dziennikarze pisali o tym i by prezentowali ten pomysł jako coś rewolucyjnego. Chodzi o pokazanie, że niby dochodzi tam do prawdziwej rywalizacji, a partia nie jest trzymana za mordę przez Tuska. Po drugie, by w przypadku przegranej kandydata PO w wyborach prezydenckich Tusk mógł powiedzieć do kolegów partyjnych: toście wybrali, ja bym wybrał inaczej. A po trzecie, by zająć czymś ludziska, bo po co mają pytać o bezrobocie osiągające prawie 13 proc., o stan służby zdrowia i o Zbycha dilującego z Ryśkiem po cmentarzach i stacjach benzynowych? Fajniej sobie pogadać o chłopięcym Radku i wąsatym Bronku, prawda?

To już pana zdanie.

*Marek Migalski, jest europosłem PiS