Pana zapowiedzi o zwiększeniu środków na służbę zdrowia, w tym podwyżek pensji dla lekarzy, składane tuż przed wyborami wyglądają na kiełbasę wyborczą. Kogo to ma przekonać? Przecież, gdy rząd był w konflikcie z lekarzami i pielęgniarkami, to wówczas przekonywał, że nie ma więcej pieniędzy.
Proszę lepiej zapamiętywać to, co mówiłem i to, co robię. Gdy w 2006 roku płace w służbie zdrowia podwyższono o 30 procent, to zapowiadałem, że w 2007 podwyżek nie będzie. Tak mówiłem jeszcze przed największymi strajkami i one tego nie zmieniły. Podwyżki przewidziałem dopiero na 2008 rok i właśnie o nich mówiliśmy na konferencji. Warunkiem podwyżek w służbie zdrowia będzie przegłosowanie projektu rządowego przez parlament.

Skąd wezmą się pieniądze?
Naszym pomysłem jest, by część pieniędzy z Funduszu Pracy opłacanego przez pracodawców została przekazana na służbę zdrowia. Drugą sprawą jest podniesienie składki na służbę zdrowia. Rząd chce, by finansowanie służby zdrowia w Polsce było takie samo jak w innych krajach europejskich, na przykład w Niemczech. Tam składka na służbę zdrowia wynosi kilkanaście procent. Dużo więcej niż u nas.

9 procent, które płacimy teraz, nie wystarczy?
Nie. Zbrodnią wobec narodu polskiego było parę lat temu uchwalenie składki na poziomie 7 procent z możliwością podniesienia tylko do 9 procent. Był to poziom finansowania, który już wtedy był za niski i powodował te wszystkie tragedie, o których pisał "Fakt". Te wszystkie artykuły opisujące tragedie, gdy odmówiono pomocy chorym nie mogłyby powstać, gdyby finansowanie byłoby większe.

Ale przez zmniejszenie Funduszu Pracy zmniejszą się środki na zwalczanie bezrobocia...
Przecież nie chodzi o to, czy środki te pozostaną w ramach tego czy innego funduszu, ale czy będą służyły walce z bezrobociem. A opracowania naukowe dowodzą, że inwestowanie w zdrowie jest inwestowaniem w rynek pracy. Bez odpowiedniej opieki zdrowotnej wielu ludzi nie może wykonywać swoich zawodów.

A zwiększenie składki jest de facto zwiększeniem podatków...
W żadnym z krajów europejskich nie ma tak niskiej składki na służbę zdrowia. Jeżeli akceptujemy ją na tak niskim poziomie, to akceptujemy też, by służba zdrowia kulała. Jeżeli prasa skrytykuje podniesienie składki, to nie ma moralnego prawa krytykować służby zdrowia, że z braku pieniędzy odmówiła komuś pomocy. Układ jest czysty i dżentelmeński. Zwiększamy składkę i wtedy, gdy zdąży się przypadek, że komuś odmówiono pomocy to macie święte prawo do krytyki.

Eksperci wskazują, że publiczna służba zdrowia marnotrawi środki budżetowe i jest studnią bez dna. Może mogłaby ona funkcjonować należycie także dysponując środkami na obecnym poziomie, gdyby powstrzymano to marnotrawstwo?
Zapewne ma pan na myśli ekspertów z Centrum im. Adama Smitha, którzy nie znają sie absolutnie na działaniu służby zdrowia. Powtarzają w kółko, że służbę zdrowia trzeba sprywatyzować. W Europie najsprawniejszym systemem zdrowia jest system francuski, który jest niemal w całości publiczny. Z drugiej strony w USA istnieje system prywatnych ubezpieczeń. W efekcie prowadzi to do wielu tragedii, gdy ludzi nie stać na opłacanie składek. Powstało już wiele reportaży i filmów pokazujących przypadki, gdy ludzie wyrzucani ze szpitali umierali na ulicach. W Polsce nie ma zakazu budowania prywatnych lecznic i nie mamy nic przeciwko temu, by bogatsi z nich korzystali.

Jest jedna różnica między Polską a Francją. Francja jest bardzo bogatym krajem, który ma pieniądze na służbę zdrowia. My jesteśmy krajem na dorobku.
Jednak prywatyzacja nie jest rozwiązaniem na całe zło. Większości ludzi na prywatne lecznice po prostu nie będzie stać. I tak w większości ochrona zdrowia w naszym kraju jest sprywatyzowana. Przecież większość gabinetów lekarzy rodzinnych to działalność prywatna z kontraktami z NFZ. I jakoś nie odczuwamy w tej dziedzinie "cudu prywatyzacji".

Jeżeli utrzyma się Pan na stanowisku ministra, co zmieni pan w polskiej służbie zdrowia, by pieniądze podatnika nie były marnotrawione?
Opracowany jest 10-punktowy program uzdrowienia służby zdrowia. Ja się go nie wyrzeknę. Konsekwentnie, krok po kroku, rok po roku go realizuję. Wzrośnie jakość usług medycznych. Szpitale będą musiały wziąć się do roboty tak, by przyciągnąć pacjentów. Należy także skończyć z sytuacją, gdy w niektórych szpitalach połowa łóżek stoi pusta, bo mają zbyt wąską specjalizację. Wydatki zostaną zracjonalizowane i nareszcie zacznie liczyć się jakość usług medycznych, a nie tak jak dotychczas, ilość.





















Reklama

Obecnie cały system oparty był na wyliczaniu ilości wykonanych usług. My chcemy zwracać uwagę też na to, czy pacjenci są zadowoleni z usług zakładów opieki zdrowotnej i czy zabiegi się udają. Jeżeli wszystkie projekty, o których wielokrotnie mówiłem, wejdą w życie, służba zdrowia zrobi milowy krok.