Wielokrotnie krytykowałem na tych łamach pomysły pani minister, które jednak świadczyły o jej zapale i czasem zbyt szybkich wypowiedziach. Teraz, przeciwnie, muszę jasno stwierdzić, że tak dobrze przygotowanego projektu i tak sensownego ministra dawno nie słyszałem. A jest to przecież projekt na trzy lata co najmniej i dlatego warto pochwalić stopniowy charakter proponowanych reform, sensowne połączenie różnych elementów projektu oraz uwzględnienie, i to w bardzo dużym zakresie, uwag, jakie były kierowane pod adresem rozmaitych pomysłów ministerstwa. Zresztą pani Katarzyna Hall już przedtem kilka razy mnie zaskoczyła, kiedy to po rozmaitych krytycznych tekstach i akcjach DZIENNIK natychmiast pisała do ich autorów listy, zapraszała na spotkania, słowem - inaczej niż zazwyczaj przedstawiciele rządu reagowała na głos oświeconej opinii.

Reklama

Najważniejsze w jej wystąpieniu były sprawy dotyczące szkolnej nauki od 6 lat, samodzielności szkół oraz sprawdzania jakości nauczania. Dobrze, że się dowiedzieliśmy, że pytania maturalne zadawane w tym roku były przygotowywane od dwu lat, bo to wyjaśnią ich jakość. Jednak o ile są sprawy, co do których nie ma sensu się spierać, na przykład ile w ramach podwyżki realnie dostaną nauczyciele, bo to są fakty, to istnieją też problemy, które podlegają sporom, jak to, czy dzieci posyłać do szkoły od szóstego roku życia, co ma miejsce niemal na całym cywilizowanym świecie.

Trzy lata stopniowego wprowadzania tej reformy to dobry pomysł, a argumenty innych posłów, na przykład pani Łybackiej, że nie sprzyja to wyrównywaniu szans, są zupełnie pozbawione podstaw. I tak w Polsce "stare" dziewiętnastolatki kończą szkołę, co jest stanowczo za późno ze wszystkich względów. Posłowie naturalnie mówili każdy o swoim, o BHP i o psychologach w szkole (szaleńczy pomysł rodem z Ameryki), ale pani minister wracała do sprawy zasadniczej: kto ma wywierać wpływ na rządzenie szkołą. Podkreślała uprawnienia dyrekcji, z szacunkiem wypowiadała się o samorządach, ale dopuściła też formę trzecią, czyli władzę rodziców zorganizowanych w odpowiednich stowarzyszeniach obejmujących jedną lub wiele szkół. Podstawy programowe mają być wspólne, ale sposób zarządzania - niekoniecznie. Oczywiście padły głosy o błędzie prywatyzacji szkół, ale wśród posłów PiS ciągle obowiązuje idea centralizacji i strach przed władzą inna niż państwowa. Wreszcie sprawa oceny jakości nauczania, która tak poważnie po raz pierwszy staje w polskiej oświacie. Oby postawa minister Hall była zapowiedzią nowej energii PO, bo potrzeba jest spokojnych, powolnych i wyraźnych reform. W każdej dziedzinie.