To irytujące, że władze Platformy przechodzą do porządku dziennego nad kolejnymi problemami Palikota. Ale akurat jeśli chodzi o pomówienia dotyczące zobowiązań finansowych premiera Donalda Tuska wobec Janusza Palikota, to wymagają one bardzo konkretnych dowodów.

Reklama

Uważam, że Palikot nie jest trzymany w Platformie dlatego że Tusk ma wobec niego jakieś zobowiązania. Ich układ ma zupełnie inne podstawy. Pozostaje on człowiekiem chronionym, bo mówi rzeczy, których nie wypada powiedzieć poważnemu człowiekowi, a które natychmiast trafiają do wyborców. To dzięki skandalizującym wystąpieniom Palikot stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków w Polsce.

>>> Ćwiąkalski: Tłumaczenia Palikota brzmią dziwnie

Trzeba cynicznie zdać sobie sprawę z tego, że kampania wyborcza jest sprzedawaniem towaru, na który sprzedający najpierw muszą znaleźć pieniądze. Jeśli nie można ich zdobyć w datkach po 20 tysięcy zł, to załatwia się je w białych rękawiczkach w dość ryzykowny sposób, który może wyjść na jaw. A jeśli nawet prawda zostanie pokazana, to co z tego? W polityce najważniejsze jest być rozpoznawalnym.

Utarło się przekonanie, że każda partia ma swojego Palikota. Wszyscy zatem politycy zdają sobie sprawę z tego, że wygodnie jest mieć takiego człowieka, który chętnie powie coś, co będzie od razu komentowane. A z samym Palikotem raczej nic się na razie nie da zrobić, bo ma bardzo wysokie wskaźniki popularności. To gra na czas. Jeśli bowiem PiS przegra następne wybory parlamentarne, to pewnie się rozleci. Dobrze jest więc do tego czasu trzymać Palikota w PO, aby skutecznie ich podkopywał. Dopiero gdy Platformie zaczną spadać sondaże, zacznie się analiza sytuacji i szukanie wyjścia, by poprawić wizerunek.
Na początku drogi politycznej każdy polityk chce zmieniać świat na lepsze. Później natomiast chodzi tylko o przetrwanie - o to żeby po prostu w polityce być i niszczyć konkurentów. APalikotowi polityka przypadła do gustu. Z pewnością w przyszłości pozbycie się go z PO łatwe nie będzie.