Polska sięga pamięcią do czasów komunizmu i w zwycięskiej walce narodów nowej Europy z komunizmem odnajduje siłę do stawienia czoła kryzysowi. Nie wiem, czy dlatego, że mówił do cudzoziemców, zapomniał o PiS i Palikocie, czy też po prostu miał lepszy dzień, ale Tusk w kilkanaście minut powiedział kilka ważnych zdań, pod którymi każdy z nas może się podpisać. Opowiedział o polskiej wierze w wolność, która zwycięża zło i czołgi, która dała triumf powstania „Solidarności” i przetrwania stanu wojennego. O doświadczeniu komunizmu, które pozwala z dystansem spojrzeć na obecny kryzys. „Uwierzcie mi – ten dzisiejszy kryzys to nic w porównaniu do sytuacji Polaków, Litwinów i Węgrów z tamtych czasów” – mówił Tusk, a sala z westchnieniem ulgi przyjęła te słowa, bo okazało się, że jest ktoś, kto nie jest czarnowidzem, ale kto w tak ciężkich czasach pięć razy potrafi użyć w przemówieniu słowa „optymizm”. I choć twardej puenty nie było, to pozostało świetne wrażenie. Lekkie, optymistyczne, nowoczesne. A przecież – niezależnie skąd jesteśmy i co o obecnych rządach sądzimy – takiego wizerunku chcemy. Bo idą za nią inwestycje, zaufanie i w konsekwencji siła państwa.

Reklama

Dlatego choć wiem, że opozycja ma prawo dociskać rządzących, to na chwilę powinna odpuścić. Ma prawo atakować, zwłaszcza po latach 2005 – 2007, gdzie nikt się z ówczesną władzą nie cackał, ma prawo pytać o bilans polityki zagranicznej. Oraz żądać wyjaśnień w sprawie finansowania kongresu Europejskiej Partii Ludowej, jaki dziś zaczyna się w Warszawie. Ale nie teraz. W środę i czwartek Donald Tusk powinien mieć prawo do kilkudziesięciu godzin spokoju. Bo wczoraj zdarzyły się w warszawskim Pałacu Kultury rzeczy naprawdę ważne, budujące międzynarodową pozycję Platformy Obywatelskiej, ale też Polski. Naprawdę warto dostrzec ten szerszy wymiar polskiej i europejskiej polityki. Kongres EPL, poprzedzony spotkaniami z premierami Włoch i Wielkiej Brytanii, to duży sukces premiera Tuska i organizatorów spotkania. To także wzmacnianie przekazu, że mimo kryzysu radzimy sobie nieźle, że nasza gospodarka i nasza stabilność polityczna są o niebo lepsze niż ukraińskie czy węgierskie. Jeśli naprawdę chcemy mocnej Polski, powinniśmy umieć to docenić i to zabiegać. My, ale też – opozycja. A także – związkowcy. Bo jeśli już muszą przed Pałacem Kultury i Nauki protestować, to ich liderzy powinni zrobić wszystko, by nie doszło do burd. Dobrą opinię łatwo zepsuć, ale bardzo, bardzo ciężko się na nią pracuje. Wczoraj wykonano kawał dobrej roboty. A Tusk, na tle pozostałych rozmówców, potrafił uciec od eurobełkotu i pustych sloganów. Jak na razie, choć krótkie, było to najlepsze wystąpienie Tuska, jakie słyszałem.