Do sięgania po sztandar NSZZ "Solidarność" przez różne grupy polityków i politykierów jako członkowie tego związku przywykliśmy. Nikogo też nie dziwią już postawy ludzi, chętnie powołujących się na "rodowód solidarnościowy", lansujący antypracownicze i antyspołeczne rozwiązania, pozbawiający bez skrupułów ludzi nie tylko pracy, ale coraz częściej wynagrodzenia za pracę już wykonaną. Nie będę przypominać o misji kapłana, nie jest to moim zadaniem. Mogę tylko księdzu polecić zagłębienie się w teksty nauki społecznej Kościoła, można zacząć od "Laborem exercens" .

Reklama

>>> Ks. Sowa: Złodzieje sztandaru narodowej chwały

Tekst autorstwa księdza Kazimierza Sowy z wtorkowego (26.V.09) DZIENNIKA – tu wykorzystam jego fragment ".. nawet mnie nie wkurzył (co było zaledwie pierwszym odruchem), ale obraził." Może obraził nie tyle, jak ksiądz pisze, "pana Śniadka i jego kolegów", co obraził setki tysięcy pracowników zrzeszonych w tym samym związku zawodowym, który powstał 29 lat temu. Setki tysięcy członków NSZZ "Solidarność", którzy ją tworzyli, pozostali jej wierni, trwają w jej szeregach zostało nazwanych – przez kogo? – przez kapłana – złodziejami. Nie wiem czy ksiądz wie, jak wielu tych ludzi nie tylko "machało 4 czerwca 1989 roku solidarnościowym flagami", ale płaciło o wiele większą cenę, za prawo do zrzeszania w "Solidarności". Byli bici, więzieni, wyrzucani z pracy.

Wyrzucani z pracy podobnie jak dziś, gdy próbują zakładać w zakładzie pracy ten sam związek, za który L. Wałęsa dostał Nagrodę Nobla. Wszyscy świętujący niedawno (na Zamku Królewskim, Teatrze Wielkim, w gdańskiej Filharmonii) 25 rocznicę tamtego wydarzenia są przekonani, że historyczny przywódca "Solidarności" dostał tą nagrodę za obalanie komunizmu. Nikt nie pamięta, że ta nagroda (polecam tekst uzasadnienia Komitetu Noblowskiego) została przyznana za pokojową walkę o prawo polskich robotników do zrzeszania się w związkach zawodowych. Ksiądz też, pewnie się cieszył z tej rocznicy, ale czy ksiądz zajrzał na stronę Państwowej Inspekcji Pracy? W kolejnych raportach Głównego Inspektora Pracy, które zawierają tylko ujawnione przypadki naruszania praw pracowniczych, zobaczy ksiądz, ile nieszczęść i niesprawiedliwości dzieje się tuż koło księdza.
Nie chcę księdza zawstydzać, ale proszę nie traktować członków naszego Związku jak bezwolną, ogłupiałą masę. Osobiście kiedyś, przed laty ludzie pewnych służb zarzucali mi, że jestem agentem CIA, zadymiarską przybudówką, itp. I tamte zarzuty i te niewiele różniące się od nich, a stawiane dziś przez księdza, choć obraźliwe przypisuję nie złej woli księdza, lecz słabej orientacji co do codziennych działań ogromnej rzeszy działaczy związkowych. Chętnie zapoznamy księdza z dzisiejszymi problemami ludzi pracy. A co do nazwy i znaku graficznego "Solidarności" , to jedynym prawnym dysponentem tego znaku graficznego jest NSZZ "Solidarność". Stanowi o tym nie tylko Statut Związku zarejestrowany sądownie (m.in. przez L. Wałęsę), ale i umowa z jego autorem - p. J. Janiszewskim.

Reklama

A chwała? Chwała się owszem należy, ale nie tym z tych 10 milionów, co po grudniowej nocy wyparli się "Solidarności", nie tym co ją opuścili (choć mieli do tego pełne prawo) dla polityki lub biznesu - ci już nagrodę odebrali. Więc komu? Tym co mocno ten sztandar, a właściwie sztandary trzymają, są z nich dumni wioząc je co roku na wrześniową pielgrzymkę zapoczątkowaną przed laty przez Ks. Jerzego. Zapraszam księdza pod gdańskie Trzy Krzyże 4 czerwca, będzie ich tam sporo. Chwała należy się tym co trwają i zachęcają innych do zrzeszania się w "Solidarności", tej samej do której Ojciec Święty Jan Paweł II mówił 11 listopada 2003 roku: "Niech mi będzie wolno powiedzieć, że dziś "Solidarność", jeśli prawdziwie pragnie służyć narodowi, winna wrócić do swoich korzeni, do ideałów, jakie przyświecały jej jako związkowi zawodowemu. Władza przechodzi z rąk do rąk, a robotnicy, rolnicy, nauczyciele, służba zdrowia i wszyscy inni pracownicy, bez względu na to, kto sprawuje władzę w kraju, oczekują pomocy w obronie ich słusznych praw. Tu nie może zabraknąć "Solidarności".
To trudne i wymagające zadanie. Dlatego wszelkie wasze wysiłki otaczam co dnia moją modlitwą. Stając w obronie praw pracowniczych działacie w słusznej sprawie, dlatego możecie liczyć na pomoc ze strony Kościoła.
Wierzę, że to działanie będzie skuteczne i przyniesie poprawę losu ludzi pracy w naszym Kraju. Z Bożą pomocą pełnijcie dzieło, które razem rozpoczęliśmy przed laty. Niech Bóg wam błogosławi."

Mogę polecić z całego serca lekturę całego tekstu, który w "Solidarności" traktujemy jako testament JP II, testament, który być może nieudolnie, staramy się realizować. Trudno ludziom też czasem zło dobrem zwyciężać. Ludzką rzeczą jest błądzić, więc błądzą czasem i ci co są w "Solidarności" i ci co jej jeszcze nie doznali. Tak po ludzku - nie posiadam daru rozgrzeszenia, ale mogę wybaczać. Wybaczam księdzu.

A tak na marginesie zastanawiam się co może ksiądz powiedzieć w konfesjonale złodziejowi ?

Jerzy Langer