Bardzo spoceni faceci – nawiązując do słynnego powiedzenia Andrzeja Celińskiego – ścigają się o władzę w największej polskiej telewizji. By dalej trzymać się tej stylistyki, trzeba stwierdzić, że są z dnia na dzień coraz bardziej zdyszani i spoceni. Tak bardzo, że przestali nawet już dbać o wizerunkowe pozory.

Reklama

Trudno inaczej skomentować wniosek ministra skarbu, by sąd powołał kuratora w TVP. Nie wiadomo, czemu ta decyzja ma służyć. Owszem, Aleksander Grad opowiada, że wniosek jest konieczny, bo w TVP panuje chaos i odkryto nieprawidłowości finansowe. Rzecz w tym, że kurator wyznaczony przez sąd rodzinny (taki sąd będzie rozpatrywał wniosek Grada – to nie żart) ani nie uporządkuje sytuacji na Woronicza, ani nie będzie osobą władną, by usunąć nieprawidłowości.

Opozycja i zdystansowani wobec rządu eksperci twierdzą, że wcale o to nie chodzi. Przeciwnie, wniosek o powołanie kuratora ma pogłębić chaos, zmęczyć nim opinię publiczną i przymusić ją do zbiorowego apelu: rządzie, pochwyć już wreszcie te okropne media publiczne!

Taka polityczna bezwzględność byłaby jakąś wartością w polityce, gdyby szła za nią siła. Tak jednak nie jest. Starcie między prorządowym kuratorem (sąd raczej nie zrani ministra pochopnym wyznaczeniem osoby przesadnie bezstronnej) i Piotrem Farfałem z jednej strony, a ludźmi PiS i eks-Samoobrony z drugiej, będzie trwało długo. W obecnym stanie prawnym będzie to długotrwała wojna szarpana, a jej główną ofiarą staną się media publiczne.

Reklama

Problemem rządu jest nie tylko niedostatek siły do przejęcia TVP – bo te dałoby się zebrać – lecz także brak jasnej wizji przyszłości mediów publicznych. Czy je zaanektować na potrzeby przyszłorocznej kampanii prezydenckiej Donalda Tuska? Czy może jednak je udusić – w imię jakiejś liberalnej doktryny, według której własność publiczna jest zbędna? A może ich rozparcelowanie przez prywatyzację?

Z trojga złego to pierwsze wyjście wydaje się – z punktu widzenia interesu publicznego – najbardziej cywilizowane. Bo niech już media publiczne będą partyjne, sterowane przez polityków, byleby istniały. W świetle ostatnich posunięć rządu jako pozytywni bohaterowie zaczynają się jawić Robert Kwiatkowski i Andrzej Urbański. Przy wszystkich ich grzechach im przynajmniej zależało na istnieniu TVP. Bo zawłaszczenie mediów publicznych jest tylko patologią, zaś ich likwidacja będzie zbrodnią.

Dziś odpowiedzialność spoczywa na tych, którzy mają moc decydowania. To z jednej strony rząd, z drugiej – w mniejszym stopniu – prezydent. Wszystkie pozostałe persony dramatu to pionki. Tak niestety się składa, że główni odpowiedzialni są jednocześnie rywalami w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Z tej przyczyny szanse na kompromis są bliskie zera. A że jednocześnie strony mają dość siły do walki, więc spektakl będzie trwał długo.

O jeszcze jedno trzeba się martwić oprócz smutnego losu mediów publicznych. Czy któraś ze stron – szczególnie rządowa – nie zacznie przesuwać granic tego, co w polityce dozwolone. Minister Grad mówi o wprowadzeniu kuratora z powodu nieprawidłowości finansowych i zaległości podatkowych. Nie zapominajmy, że kilka lat temu Roman Kluska też został oskarżony o „nieprawidłowości” i „zaległości”.