"Zdjęcie z anteny <Studia Wschód> uważam za subiektywny wyraz poglądów politycznych środowiska pana Farfała czy Giertycha w stosunku do Rosji. To karygodne" - mówi prof. Staniszkis.

"Studio Wschód" to publicystyczny fenomen. Program cieszył się prestiżem i wysoką oglądalnością, mimo że nadawano go w sobotę przed godz. 17 - w najgorszym możliwym terminie dla publicystyki. Do udziału w programie zapraszano polityków i komentatorów z krajów, których dotyczył. Łączono się z ekspertami z ośrodków badań strategicznych z całego świata. "Dzięki tej audycji Polska zyskała opinię kraju najbardziej zainteresowanego tym, co się dzieje na Wschodzie. Takiego, którego opinie są wysłuchiwane z uwagą" - tłumaczy Adam Rotfeld, współprzewodniczący polsko-rosyjskiej grupy do spraw trudnych.

Reklama

Mimo to w lipcu TVP zdjęła "Studio Wschód" z anteny. W ostatnim programie, który nie został już wyemitowany, w jego obronie miał wystąpić prezydent Lech Kaczyński. Jak zapewnia kierownictwo telewizji, program Przełomiec ma na jesieni wrócić. Ale już w innej formie i z mniejszym budżetem.

Sygnatariusze listu - wśród nich naukowcy z Centrum Stosunków Międzynarodowych, Ośrodka Studiów Wschodnich i Uniwersytetu Warszawskiego - stanowczo protestują. I domagają się przywrócenia programu w dotychczasowej formule. "To ostatni program, na jakim powinno się oszczędzać" - mówi Rotfeld. "<Studio Wschód> to była inna jakość uprawiania polityki. Goście zapraszani do programu wywierali wpływ na własne rządy, wobec których często byli krytyczni" - mówi Rotfeld. "Nie mieści się w głowie, by rezygnować z programu propagującego ideę Partnerstwa Wschodniego, którego Polska jest przecież inicjatorem" - dodaje inicjator protestu, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI Jan Piekło.

Reklama

Pod protestem podpisali się zarówno eurodeputowani PO - Krzysztof Lisek i Paweł Zalewski - jak i Paweł Kowal z PiS. "<Studio Wschód> to perła, jeśli chodzi o misyjność telewizji. Jest jeszcze czas, by wycofać się z błędnej decyzji o jego usunięciu" - argumentuje Zalewski.

Jednak TVP idzie w zaparte. I odpowiada liczbami: koszt wyprodukowania jednego odcinka programu wynosi 55 tys. zł. "Przy średniej oglądalności wynoszącej 370 tys. była to produkcja zupełnie nieopłacalna" - twierdzi rzecznik TVP Daniel Jabłoński. I zapowiada, że telewizja pracuje teraz nad taką zmianą "Studia Wschód", która pozwoli „zrobić program o podobnej oglądalności znacznie niższym kosztem”.

"Jeśli to oznacza, że <Studio Wschód> ma się obyć bez łączenia z zagranicą, to już nie będzie ten program" - odpowiada Przełomiec.