Tomasz Pompowski: Co działo się na Kubie, gdy ogłoszono, że Fidel Castro jest chory?

Veronica Laura Vollan: W pierwszym momencie zapanował szok. Na ulicach pojawiło się bardzo dużo milicji i wojska.

Czy czołgi ramp;oacute;wnież?
Nie, ale w niektoacute;rych miejscach stanęły samochody opancerzone, wiele z nich otwartych, z żołnierzami z bronią w ręku. Domy opozycjonistoacute;w zostały otoczone przez umundurowanych milicjantoacute;w, a w nocy ich funkcje przejmują ubrani po cywilnemu wywiadowcy. Z tego, co nam wiadomo, niektoacute;rym opozycjonistom wyłączono telefony, tak że nikt z zagranicy nie może się do nich dodzwonić. Opozycjoniści muszą też meldować się na milicji po kilka razy dziennie, zaś u niektoacute;rych milicjant po prostu rezyduje w domach, pilnując ich dzień i noc.

Czy wiadomo już o jakichś zatrzymaniach?

Wiemy jedynie o ludziach zabieranych w nocy z domoacute;w przez milicję. O masowych aresztowaniach na razie nic nie wiadomo.

Co dzieje się z aresztowanymi?
Są przesłuchiwani, często bici.

W jaki sposamp;oacute;b reżim rozprawia się teraz z opozycją?

Do domu Joseacute; Manuela Pereiry przyszedł oficer tajnej policji, ktoacute;ry przedstawił się jako Mario i ostrzegł go, że jeśli sproacute;buje uciec, zostanie skazany na cztery lata więzienia. Zagroził, że będzie musiał aresztować roacute;wnież jego żonę, członkinię naszej organizacji bdquo;Kobiety w bieli”, ktoacute;ra jest teraz w ciąży. Sam Joseacute; był już kilkakrotnie więziony bez wyroku w latach 2002 i 2003.
Wczoraj rozpoczęto roacute;wnież mobilizację. Wszyscy mężczyźni w wieku od 17 do 45 lat muszą zgłosić się do lokalnego komitetu wojskowego. Tam dostają przydziały do roacute;żnych jednostek.

Czy to oznacza, że na wyspie może wybuchnąć wojna?

Nikt z władz nie zająknął się o takiej perspektywie i wydaje mi się ona mało prawdopodobna. Wśroacute;d ludzi zauważalne jest natomiast wyraźne ożywienie. W rozmowach – na zakupach, w pracy czy na ulicy – wszyscy zastanawiają się, co będzie dalej. Wszyscy zaskoczeni są zachorowaniem Castro w kilka dni po tym, gdy zapewniał, że czuje się doskonale. Z drugiej jednak strony, z roacute;żnych źroacute;deł wiadomo było, że jego stan był coraz gorszy. Stąd nieufność wobec zapewnień władz, że Castro ma się dobrze. Jego oświadczenie, ponoć samodzielnie zredagowane, przeczytał znany spiker telewizyjny Randy Alonso. Castro zapewniał słuchaczy, że czuje się dobrze, zaś jego stan jest bdquo;stabilny”. Wszyscy jednak zobaczyli w telewizji roacute;wnież jego brata Raula, ktoacute;ry w poniedziałek powiedział z widocznym smutkiem na twarzy: bdquo;Nie mam dobrych wiadomości, bo operacja była poważna”. Większość ludzi zapamiętała właśnie to zdanie. Starano się zatrzeć to wrażenie, wielokrotnie powtarzając wspomniane oświadczenie, ktoacute;re miał napisać Castro. Jeśli jednak tak dobrze się czuje, to dlaczego sam nie powie tego choćby przez radio?

Podobno krążą pogłoski, że Fidel Castro już nie żyje?
Owszem, takie informacje roacute;wnież się pojawiają. Wielu ludzi powtarza, że Castro został zabrany do szpitala po tym, jak stracił przytomność. Wszystkie te informacje są niemożliwe do zweryfikowania. Powtarza je jednak nie tylko opozycja, lecz roacute;wnież większość Kubańczykoacute;w. Przewodniczący parlamentu Ricardo Alorcon zmuszony był odnieść się do nich. Oświadczył więc w telewizji, że bdquo;ostatnia chwila jest jeszcze daleko”. Telewizja ani radio nie podają jednak żadnych nowych informacji o samopoczuciu Castro. Nie wiadomo nawet, gdzie go operowano i gdzie się w tej chwili znajduje. Transmitowane są jedynie wywiady z przechodniami, ktoacute;rzy życzą przywoacute;dcy szybkiego powrotu do zdrowia. Takie zachowania, podobnie jak deklaracje telewizji kubańskiej, że bdquo;naroacute;d kubański udziela Castro bezwarunkowego poparcia”, są dość typowe dla kryzysu.
Jeden z naszych przyjacioacute;ł zauważył dziś, że cała ta sytuacja przypomina mu czasy, gdy odchodzili przywoacute;dcy sowieccy. Umierali oni przez kilka dni, nieraz nawet dłużej, w tle zaś przez cały czas trwała walka o władzę. Dziś na Kubie wszystko wygląda dość podobnie. Coraz więcej ludzi przestaje wierzyć oficjalnej propagandzie, tym bardziej że od poniedziałku w ogoacute;le nie pokazuje się publicznie Raul Castro – brat dyktatora, ktoacute;ry miał go zastąpić.

Czy Raul jest popularny wśramp;oacute;d Kubańczykamp;oacute;w?

Jak można moacute;wić o popularności? Kubańczycy żyją w systemie totalitarnym, prześladowani przez rozmaite policje i milicje. Wykorzystywani i oszukiwani przez władze, żyją w biedzie i nie mają możliwości wyrażenia swojego zdania.
Tłumy, ktoacute;re widać w tle przemoacute;wień Fidela Castro, są organizowane przez władze. Ludzie najczęściej stają w obliczu prostego wyboru: albo zdecydują się poacute;jść na plac, wysłuchać lidera i bić brawo, albo czekają ich represje tajnej policji w postaci przesłuchań, przymusowych roboacute;t lub więzienia. Proszę pamiętać, że na Kubie nie ma dostępu do swobodnego obiegu informacji. Dostęp do internetu to przywilej najwyższych rangą urzędnikoacute;w cieszących się pełnym zaufaniem reżimu. Poza tym skorzystać zeń można w hotelu dla zagranicznych turystoacute;w no i, rzecz jasna, posługują się nim ambasady. Z innymi środkami przekazu jest podobnie: władze zagłuszają np. Radio Marti, naszą wersję Radia Wolna Europa. Słuchanie tych audycji jest zakazane.
Nie sposoacute;b przyroacute;wnywać tak zwanej popularności tutejszych przywoacute;dcoacute;w do sytuacji w krajach demokratycznych. Na Kubie działają zupełnie inne mechanizmy: zmasowana propaganda państwowa, brak dostępu do obiegu informacji, brak wolności podroacute;żowania, wreszcie wszechobecne służby policyjne i wywiadowcze.
W tej sytuacji system ważniejszy jest niż personalia. Dla większości Kubańczykoacute;w nie ma większego znaczenia, kto znajduje się u steru władzy. Tak naprawdę mamy do czynienia ze swego rodzaju przedstawieniem na użytek krajoacute;w zachodnich, ktoacute;re ma za zadanie oszukać i uśpić opinię publiczną świata.

Czy Kubańczycy byliby w tej chwili w stanie podjąć walkę z reżimem?

Nadszedł czas, by świat pomoacute;gł Kubańczykom pragnącym upadku reżimu, ktoacute;ry więzi ich a to, że domagają się wolności i demokracji. Większość Kubańczykoacute;w nie chce kolejnej dyktatury. Nadszedł czas, by wolny świat wreszcie się o nas upomniał. W roku 1989, kiedy upadł reżim w Związku Sowieckim, zostaliśmy zapomniani. Castro przekonał się woacute;wczas, że Zachoacute;d nie reaguje na nocne aresztowania i tortury, na wyrzucanie z pracy i skazywanie przez sądy doraźne na ciężkie roboty.

W jaki sposamp;oacute;b świat może pomamp;oacute;c, zważywszy, że Kuba jest suwerennym państwem?

Zwolennicy Castro często wmawiają to zachodniej opinii publicznej. W rzeczywistości jednak na Kubie panuje totalitaryzm narzucony nam przez Związek Sowiecki, ktoacute;ry już nie istnieje. Wolny świat powinien się o nas upomnieć.
Mamy nadzieję, że Polska razem ze światem demokratycznym wesprze Kubańczykoacute;w. Wierzymy, że kraje zachodnie nie uznają nowego reżimu i poprą opozycjonistoacute;w. Mamy dziś szansę na bdquo;nasz” rok 1989. Siedemnaście lat temu podobna sytuacja pomogła Europie Środkowej uwolnić się od kurateli i nadzoru Rosji. Mamy nadzieję poacute;jść waszymi śladami i podobnie jak wy wywalczyć wolność bez użycia przemocy.

Veronica Laura Vollan – aktywistka obywatelskiego ruchu opozycyjnego bdquo;Kobiety w bieli” (Damas de Blanco), ktoacute;ry utworzyły kobiety po aresztowaniu ich bliskich przez reżim Castro.




























Reklama