Klasa średnia jest najbardziej dynamiczną częścią społeczeństwa - nie traci pieniędzy na struktury biurokratyczne ani na niepotrzebny przepych, jaki znamy w wielkich korporacjach. W małej i średniej firmie, najczęściej rodzinnej, ceni się każdy grosz, efektywnie redukuje koszty, bo każda zaoszczędzona złotówka jest zyskiem dla budżetu domowego oraz poprzez podatki dla budżetu państwa. Im większa jest klasa średnia, tym bogatsze i silniejsze jest państwo, bo to klasa średnia wytwarza rzeczywisty dochód dla budżetu. Silne państwo dobrze chroni swoich obywateli, a oni chcą pracować dla siebie i kraju.

Reklama

Początek lat 90. był czasem najbardziej pomyślnym dla polskiej klasy średniej. Obowiązywała liberalna ustawa gospodarcza wprowadzona u schyłku PRL-u. Gospodarkę ustabilizował pierwszy pakiet reform Balcerowicza. Te dwa czynniki doprowadziły do uwolnienia działalności gospodarczej - co stało się podstawą do stworzenia silnej klasy średniej.

Ograniczeń nakładanych na przedsiębiorców było bardzo niewiele. Poza sektorem państwowym, gdzie istniało bardzo dużo patologii związanych z przejmowaniem majątku państwowego, na drugim biegunie obywatele brali sprawy w swoje ręce i żadne prawo im w tym nie przeszkadzało. Istniejące wtedy przepisy dotyczące przedsiębiorczości były bardzo proste i łatwe do nauczenia nawet w parę godzin, co nie było bez znaczenia dla początkującego biznesmena. Przepisy stanowiły jednoznacznie, można więc było tak postępować, by prawa nie łamać. O sukcesie decydowały w tym czasie: praca, przedsiębiorczość, zaradność, umiejętność przewidywania najbliższej przyszłość oraz oszczędność. Do osiągnięcia sukcesu nie był konieczny duży kapitał początkowy, a nawet niewielkie środki rozsądnie inwestowane mogły zaowocować dużym zyskiem.

Sam zaczynałem prawie bez grosza - i w moim najbliższym otoczeniu, w małym mieście, jakim jest Nowy Sącz, pojawiła się grupa podobnych do mnie przedsiębiorców zaczynających niemal od zera. Na ziemi sądeckiej poza Optimusem powstały także znane dziś w Polsce i na świecie firmy: Wyższa Szkoła Biznesu, producent lodów Koral, producent bram Wiśniowski, producent okien Fakro. Wymienione firmy zaczynały na początku lat 90. jako małe przedsiębiorstwa, a żaden z moich kolegów nie dysponował dużym kapitałem. O sukcesie ich firm decydował wkład pracy w połączeniu z dobrymi rozwiązaniami prawnymi. Ten, kto pracował więcej i efektywniej, mógł liczyć na sukces.

Reklama

Ten piękny okres w gospodarczej historii polski niestety szybko się skończył. Spowodowane to było zmasowaną produkcją aktów prawych w postaci tysięcy stron ustaw i regulacji. Powstała sytuacja gmatwaniny prawnej, w której żaden biznesmen nie jest w stanie powiedzieć, że zna prawo i go przestrzega. W tym gąszczu przepisów często nie są w stanie połapać się nawet najlepsi prawnicy i urzędnicy nie rozumiejący, o co ustawodawcy chodziło.

Przedsiębiorcy utracili przez to poczucie bezpieczeństwa i przewidywalności. Często stosowanym wyjściem z sytuacji stały się znajomości z urzędnikami i układy. Okazało się, że najlepszą polisą bezpieczeństwa jest układ z władzą, czyli, mówiąc prościej, korupcja. Biznesmeni wcale nie chcą przeznaczać swoich ciężko zapracowanych pieniędzy na łapówki - niestety, często jest to jedyna możliwość, by zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa.

Dlaczego polskie prawo gospodarcze nagle zaczęło się tak komplikować i kto za to odpowiadał? Nasz parlament okazał się bardzo słaby, bo nie kierował się przede wszystkim polską racją stanu, ale dopuszczał, by ton nadawały małe wpływowe grupki forsujące swoje interesy i interesiki.

Reklama

Przypomnijmy sztandarowy przykład takiego niszczenia prawa. To fragment ustawy o VAT, który nakazywał Ministerstwu Edukacji zakup komputerów za granicą. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie wymyśliłby ustawy, w której pieniądze z budżetu, którymi dysponowało polskie ministerstwo, są wydawane za granicą i wspierają gospodarki innych państw. Na tym przykładzie widać, jak na tworzenie polskiego prawa wpływała korupcja i źle pojęty lobbing.

W ten sposób zahamowano rozwój silnej klasy średniej w Polsce, a przecież ta klasa odgrywa decydującą rolę w tworzeniu dobrobytu kraju. Gdy studiowałem w Akademii Ekonomicznej w Krakowie, wszyscy byliśmy pod wrażeniem dynamicznego rozwoju Japonii. Zasadę, na jakiej opierała się ich gospodarka, można streścić w zdaniu: "małe jest piękne".

Mała i średnia firma jest najpiękniejsza, bo najlepiej nadąża za współczesnymi wyzwaniami. Zdrową gospodarkę tworzą dziesiątki tysięcy inicjatyw ludzi, którzy, chcąc poprawić byt swoich rodzin, jednocześnie budują potęgę gospodarczą kraju. Bez takiej klasy średniej nie ma silnego bogatego państwa.


Roman Kluska, założyciel i były prezes firmy Optimus