Kuter wypłynął z portu Thyborøn 26 stycznia 2023 roku. Podczas tego właśnie rejsu pięciu członków załogi Inger Katrine miało - według prokuratury - zabić nowego załoganta, który pierwszy raz wypływał na tym statku w rejs. Kiedy jednak 30 stycznia jednostka ponownie zacumowała w porcie, na rybaków czekała już policja.

Reklama

Mężczyźni podczas połowów na Morzu Północnym poprosili o ewakuację medyczną, ponieważ 41-letni członek załogi miał nie reagować na bodźce.

Nie wszystko jasne

W szpitalu, już na lądzie, stwierdzono zgon. Sekcja zwłok wykazała jednak, że nie zmarł on z przyczyn naturalnych, a padł ofiarą napaści - miał m.in. liczne zasinienia, krwawienie w gardle, trzy złamane kręgi. Bezpośrednią przyczyną śmierci miało być uduszenie.

Reklama

Kiedy statek powrócił do Danii, pięciu mężczyzn zostało zatrzymanych, zaś ładownia jednostki zabezpieczona przez policyjnych techników. Po początkowych przesłuchaniach żaden z zatrzymanych nie przyznał się do morderstwa.

Akt oskarżenia i rozbieżne zeznania

Proces w tej sprawie właśnie ruszył. Prokurator Pia Koudahl oskarżyła mężczyzn o to, że w dniach 26-30 stycznia 2023 pozbawili ofiarę wolności przez związanie mu rąk i nóg, a następnie mieli dopuścić się przemocy fizycznej, co skończyło się śmiercią załoganta.

Co naprawdę podczas rejsu wydarzyło się na kutrze - wie tylko tych pięciu ludzi, ale każdy opowiada swoją wersję wydarzeń. Prokuratura przytacza fragmenty nagrań z rozmowy telefonicznej między kutrem i centrum ratownictwa, kiedy członkowie załogi Inger Katrine zgłaszali, że jeden z członków załogi "nie ma oznak życia, ale kontynuują reanimację".

Z zeznań członków załogi wynika, że mężczyzna miał mieć "napad padaczkowy", z innych słów - że "miał objawy odstawienia alkoholu", choć w organizmie zmarłego badania nie wykazały śladów alkoholu.

Reklama

Wątpliwości podsyca informacja, że w dniu wypłynięcia w morze mężczyzna miał kilkakrotnie kontaktować się ze swoją byłą żoną i próbował połączyć się - jeszcze z lądu - z centrum alarmowym, żeby wezwać policję. W końcu miał wysłać do byłej partnerki wiadomość o treści "wezwij policję".

Wyrok w tej sprawie ma zapaść w połowie czerwca.