Blair zamiast zaproponować alternatywę wobec thatcheryzmu, kontynuował politykę torysów z lat 80. opartą na urynkowieniu sektora publicznego przy jednoczesnym zwiększaniu władzy państwa.

Nic więc dziwnego, że kiedy po trzech zwycięstwach wyborczych New Labour konserwatyści znaleźli wreszcie dynamicznego i popularnego przywódcę Davida Camerona, polityczne preferencje Brytyjczyków odwróciły się od Partii Pracy.

Rządy Blaira zdają się potwierdzać dłuższy trend zachodniej polityki - od trzech dziesięcioleci to prawica forsuje radykalne zmiany, a lewica zachowuje się w sposób bierny i oportunistyczny. Blair i Brown doszli do wniosku, że jeśli mają wygrać wybory, to muszą przejąć program pani Thatcher.

Zrobili to bez głębszego zastanowienia. Nie tylko zaakceptowali doktrynę, według której siły rynkowe pozostają poza kontrolą polityczną, lecz także wprowadzili mechanizmy rynkowe w obszarach, które konserwatyści pozostawili w kompetencjach państwa. Znaczna część systemu więziennictwa, opieki społecznej i służby zdrowia została sprywatyzowana lub poddana quasi-rynkowym mechanizmom.

Obrazu dopełnia probiznesowa retoryka ustępującego premiera, którą przejął od poprzedników i której w ciągu dziesięciu lat rządów nie odważył się porzucić. Blair okazał się bardziej radykalny niż Żelazna Dama także w polityce zagranicznej. Jego uległość wobec Stanów Zjednoczonych daleko wykracza poza wszystko, co widzieliśmy w latach 80.

Sukces reform gospodarczych zapoczątkowanych przez Margaret Thatcher i kontynuowanych przez Tony’ego Blaira sprawił, że w Wielkiej Brytanii pojawiło się pokolenie pragnące nie tylko sukcesu materialnego, lecz także samorealizacji i wysokiej jakości życia. Stąd powodzenie retoryki ekologicznego konsumpcjonizmu przyjętej przez nowego lidera torysów Davida Camerona, jedynej, jaka może przemówić do ludzi żyjących w zamożnym i indywidualistycznym społeczeństwie.



John Grey, lewicowy politolog brytyjski