Czy obecny kryzys rządowy, perspektywa rządu mniejszościowego bądź przyspieszonych wyborów będą miały jakiś wpływ na naszą politykę zagraniczną i sytuację geostrategiczną naszego kraju?
Każda turbulencja w polityce krajowej ma jakiś wpływ na politykę zagraniczną. W Polsce nie jest tak, jak w innych rozwiniętych krajach, że sprawy bezpieczeństwa narodowego wyłączone są z bieżącej gry. Ale przynajmniej tematy te traktowane są przez opozycję mniej agresywnie. Dlatego nie spodziewam się większych problemów. Choć oczywiście największe partie opozycyjne w pewnym stopniu wykorzystują tematy polityki zagranicznej państwa, w tym misji w Afganistanie, do własnych celów.

Są opinie, że misja afgańska jest przynajmniej dla polskich żołnierzy niepomiernie bardziej niebezpieczna niż iracka.
Ostatnio w Iraku zwiększamy liczbę oddziałów bojowych, a nasze działania stają się bardziej ofensywne i aktywne. Generalnie sytuacja w obu krajach, w których stacjonują polscy żołnierze jest dość podobna. W obu odbyły się już wybory. Teoretycznie są to więc demokratyczne kraje. Jednak społeczeństwa tych krajów mają swoją specyfikę i bezpośrednie przełożenie zachodnich rozwiązań systemowych nie daje od razu efektów. Przypomnijmy sobie drogę do demokracji Japonii czy Korei Południowej. Ich doświadczenie pokazuje, że aby zachodnie rozwiązania instytucjonalne zadziałały, muszą być połączone z miejscowymi wartościami i zwyczajami. Zwłaszcza w przypadku Iraku chyba trochę o tym zapomniano.

Jaki jest militarny cel misji w Afganistanie? Co zostałoby uznane za jej sukces i zakończenie? Zapewnienie porządku czy jakieś głębokie zmiany ustrojowe?

Przede wszystkim umożliwienie funkcjonowania państwa. Takiego, w którym lokalna administracja będzie dawała sobie radę. Teraz tak nie jest.

Dlaczego?
Bazą finansową dla funkcjonowania terrorystów i zwykłych bandytów są narkotyki. A ponad 97 procent opium trafia do Europy z Afganistanu. Ci, którzy czerpią zyski z handlu opium, nie chcą zrezygnować z tych pieniędzy. Swoją walkę o nie podlewają sosem ideologicznym i religijnym, mówiąc o walce ze zgniłym Zachodem.

W jaki sposób nasze zaangażowanie w Afganistanie wpływa na bezpieczeństwo Polaków? Czy nasi żołnierze walczą rzeczywiście z siłami, które mogą zagrozić Polsce bądź Polakom?

Zneutralizowanie terroryzmu w miejscu, gdzie ma swoją bazę, jest w interesie wszystkich 37 krajów zaangażowanych w Afganistanie, w tym Polski. Afganistan jest matecznikiem Al-Kaidy. W zamachu na WTC, czy na Bali zginęli przecież również Polacy. Al-Kaida planowała też zamach na Jana Pawła II podczas jego pielgrzymki na Filipiny.











Reklama

W dzisiejszym zglobalizowanym świecie bycie neutralnym jest niemożliwe. Ostatnio w Jemenie zamordowano sześciu obywateli Hiszpanii, choć przecież wojska hiszpańskie wycofały się z Iraku. Nawet Niemcy, które oficjalnie mówią o swoim sceptycyzmie co do udziału wojska w misjach zagranicznych, wysłały ostatnio do Afganistanu pięć samolotów Tornado i kilkuset żołnierzy obsługi.

A jakie korzyści geopolityczne odnosi Polska z zaangażowania w Afganistanie?

Wywiązujemy się ze zobowiązań sojuszniczych, zyskując wiarygodność na arenie międzynarodowej.

Panie ministrze, dyskutujemy o napiętej sytuacji w Afganistanie, polscy żołnierze przebywają w tym kraju na niebezpiecznej misji, a przecież jeszcze niedawno mówiło się głównie o problemach w Iraku. Afganistan był spokojniejszy. Dlaczego pogorszyła się sytuacja w tym kraju?

Tak naprawdę sytuacja się tam nie pogorszyła. O Afganistanie po prostu na pewien czas zapomniano. Przyjęto optymistyczne założenie, że ofensywa z jesieni 2001 roku i obalenie rządu talibów rozwiązało sprawę. Niestety, zapomniano przede wszystkim o podstawach ekonomicznych. Brak źródeł utrzymania stworzył ekstremistom możliwości działania.




Gdy na początku lat 90. w Afganistanie obalono komunistyczny rząd Nadżibullaha, było dość podobnie. Ludzie bardzo szybko zapomnieli o niedawnej wojnie i agresji sowieckiej i w 1996 roku pozwolili na przejęcie władzy talibom. Mimo drakońskich i niezrozumiałych dla nas praw przynieśli bowiem porządek i spokój. Po 2001 roku Afgańczycy zapomnieli o okrucieństwach talibów, a pamiętali, że był spokój. Teraz na szczęście społeczność międzynarodowa zdążyła dostrzec, że zachodzi taki proces.

Kilkakrotnie słyszeliśmy o problemach polskiego kontyngentu w Afganistanie ze sprzętem, również tym otrzymanym od Amerykanów. Popełniono jakieś błędy?

Mamy takie same pojazdy, jak zdecydowana większość pojazdów żołnierzy amerykańskich, ale żadna technika nie jest w stanie zapewnić stuprocentowego bezpieczeństwa. Niedawno kilku żołnierzy amerykańskich zginęło po wjechaniu na minę, mimo że jechali wozem Humvee najnowszego typu. Nawet czołgi amerykańskie w Iraku wylatywały w powietrze na minach-pułapkach.

A ostatnio, gdy polscy żołnierze wjechali w Afganistanie na minę?

Używane przez nas pojazdy były tak opancerzone, że żołnierze zostali poparzeni, ale nie zostali ranieni odłamkami.

To były te same wozy, co do których zgłaszali zastrzeżenia żołnierze odesłani do Polski?

Te same, tylko żołnierze byli inni. Oprócz tego mamy w Afganistanie transportery Rosomak, które zapewniają bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa i są poważnym argumentem polskich sił. Ponadto testujemy nowy polski samochód pancerny. Jeśli wyniki prób będą korzystne, polska armia wzbogaci się o polskie pojazdy lepsze od wielu Humvee. Generalnie chciałbym, by w miarę możliwości polska armia miała jak najwięcej polskiego sprzętu, z zapleczem serwisowym w Polsce. To tańsze i bezpieczniejsze.

Jaki jest stosunek zwykłych Afgańczyków do obecności obcych wojsk?

Tradycyjnie stosunek zdecydowanej większości mieszkańców Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej do ludzi z innych kultur jest bardzo otwarty i pełen życzliwej ciekawości. Problemem są szaleńcy, którzy tworzą atmosferę zagrożenia. Nie widzę walki z terroryzmem jako zderzenia cywilizacji czy religii. Stosunek większości mieszkańców Iraku, jak też w Afganistanie do Polaków jest generalnie bardzo pozytywny i polskie wojsko bardzo dba o to, by się nie zmienił.








Żołnierze zdają sobie sprawę, że przebywają w miejscu odległym od naszej tradycji i dają sobie z tą sytuacją radę. Podejmowane są też inne działania, np. w Afganistanie polscy żołnierze uruchomili radio dla okolicznych mieszkańców informujące o ich poczynaniach i starające się przedstawić nas z jak najlepszej strony. To bardzo ważne, bo z powodu analfabetyzmu radio jest dla ludzi na afgańskiej prowincji podstawowym źródłem informacji.

Kiedy żołnierze polscy będą mogli wrócić do domu?
Obecna decyzja prezydenta wskazuje połowę października jako termin zakończenia misji. Myślę, że zostanie przedłużona, jeśli nadal będzie obowiązywał mandat Rady Bezpieczeństwa ONZ, ustaleń NATO, a władze afgańskie wyrażą prośbę, abyśmy pozostawili nasze siły. Pożądanym skutkiem tej misji ma być umożliwienie Afganistanowi funkcjonowanie bez zagrożenia ze strony terrorystów.

Czy podczas zbliżającej się wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Waszyngtonie opinia publiczna usłyszy jakieś konkrety na temat tarczy antyrakietowej i dalszej współpracy polsko-amerykańskiej?

Taka wizyta to zawsze dobra okazja dla omawiania nowych decyzji dotyczących wzajemnej współpracy. Jest wiele szczegółów, które trzeba ustalić. Ale ogłoszenia wiążących decyzji raczej się nie spodziewam. Prowadzimy negocjacje, dlatego musimy być oszczędni w informowaniu o naszych warunkach i stopniu ich spełnienia przez władze USA.





Reklama