Konserwatywna jest przede wszystkim prowadzona przez niego polityka, która do złudzenia przypomina działania poprzedniego prezydenta Jacques’a Chiraca. Dotychczasowe inicjatywy gospodarcze Sarkozy’ego są bardzo dalekie od liberalizacji, denacjonalizacji, prywatyzacji czy ograniczenia reglamentacji gospodarczej, których oczekiwali jego liberalni zwolennicy. Polityka zagraniczna również trzyma się kierunku wyznaczonego przez Jacques’a Chiraca, czyli raczej realizmu niż idealizacji praw człowieka. O tej ciągłości świadczą negocjacje między Sarkozym a libijskim dyktatorem Muammarem Kaddafim.
Natomiast niezaprzeczalna nowość widoczna jest w składzie rządu. Wbrew wszelkim oczekiwaniom Sarkozy zrywa z polityką swoich poprzedników i szeroko - zbyt szeroko według niektórych jego zwolenników - otwiera wrota władzy kobietom, socjalistom oraz Francuzom pochodzenia arabskiego i afrykańskiego. Na razie socjaliści lub byli socjaliści, jak Bernard Kouchner w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, zachowują się bardzo dyskretnie, a ich udział w rządzie przechodzi prawie niezauważony i wzbudza niewiele zamieszania. Inaczej mają się sprawy z ministrami pochodzenia arabskiego i afrykańskiego: Fedalą Amarą, Ramą Yade, a przede wszystkim Rachidą Dati.
Ta ostatnia budzi największe kontrowersje, i to ona jest zarówno przedmiotem ataków, jak i żarliwej obrony. Czy to możliwe, żeby Dati padła ofiarą uprzedzeń związanych z pochodzeniem? Jest przecież jednocześnie Francuzką i Marokanką (nie można zrzec się obywatelstwa marokańskiego) oraz muzułmanką (chociaż wydaje się, że raczej niepraktykującą). Rasizm czy seksizm? Czyżby niektórzy konserwatyści jeżyli się na samą myśl o młodej i na dodatek uroczej kobiecie na czele flagowego ministerstwa Republiki? A może Rachida Dati jest po prostu niekompetentna? Czy rozsądnie było powierzyć tak dużą odpowiedzialność osobie bez wcześniejszego doświadczenia politycznego, bez dyplomów znanych uczelni, bez szczególnych sukcesów zawodowych (przez krótki czas była sędzią)? Wiadomo już od dawna, że Ministerstwem Sprawiedliwości trudno si zarządza, a na dodatek prezydent Sarkozy nadał mu kluczowe znaczenie w umacnianiu prawa i porządku - fundamentów swojej kariery politycznej.
Niezaprzeczalna wrogość mediów i konserwatywnych polityków wobec Rachidy Dati wydaje się wynikać z jej trudności w opanowaniu obowiązków ministra. Jej najbliżsi współpracownicy, kompetentni i uznani funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości, złożyli zbiorową dymisję po miesiącu, gdyż uznali, że współpraca z panią minister jest niemożliwa. Rachida Dati szybko wyrobiła sobie opinię osoby o władczym i szorstkim charakterze, którą niecierpliwią niekończące się zebrania.
To pewnie prawda, ale czy urzędnicy z jej ekipy odeszliby również tak szybko, gdyby Rachida Dati zamiast młod Francuzką marokańskiego pochodzenia była starym politycznym wyjadaczem? Dlaczego od razu okazali taki brak cierpliwości, gdy przecież zwyczajem Republiki jest pomoc niedoświadczonemu ministrowi w stawianiu pierwszych kroków siłą rzeczy niezręcznych? Można wręcz pomyśleć, że owi urzędnicy, którzy we Francji stanowią kastę szczególnie konserwatywną i zadufaną w sobie, prawdopodobnie źle znieśli nieuznawaną przez siebie władzę młodej kobiety. Moim zdaniem trudno to nazwać rasizmem, to po prostu arogancja i snobizm.
Snobizmowi konserwatywnemu chętnie przeciwstawię postępowy snobizm organizacji antyrasistowskich, które z kolei rzuciły się na pomoc Rachidzie Dati tylko dlatego, że jest Arabką. Czy naprawdę została zaatakowana z powodu swojego pochodzenia? Trudno tego dowieść i nie wydaje mi się, żeby akurat to było przyczyną ataków. Francuzi uznali za naturalne wejście "mniejszości" do rządu, a ich obecność wydaje się nawet bardziej "normalna" niż obecność Francuzów pochodzenia arabskiego w poprzednich rządach, gdzie byli zredukowani do stereotypowych ról, jak Azouz Begag, minister ds. równości szans.
Odwaga Sarkozy’ego, której symbolem jest Rachida Dati, polega na powierzeniu Francuzom pochodzenia arabskiego spraw innych niż zagadnienia integracji imigrantów czy sport. Ponieważ Sarkozy jest politykiem, który waży każdy gest, wiedział doskonale, że Francuzi nie są antyarabscy, jeżeli Francuz arabskiego pochodzenia zachowuje się przede wszystkim jak Francuz. A pod tym względem Rachida Dati jest doskonałym wzorem integracji. Jest ona zresztą, jak oświadczył Sarkozy, skazana na sukces i byłoby nie do pomyślenia, żeby opuściła rząd. Jej odejście wywołałoby skandal, wstrząsnęło francuskim społeczeństwem i osłabiło Sarkozy’ego. W podobny sposób Sarkozy nie może sobie pozwolić na odejście ministrów wywodzących się z partii socjalistycznej, gdyż byłby to koniec "sarkozizmu".
Paradoksalnie tym samym prezydent okazał się więźniem swoich śmiałych decyzji, pewnego rodzaju zakładnikiem Rachidy Dati czy Bernarda Kouchnera. Jego rząd jest reprezentatywny dla francuskiego społeczeństwa i w związku z tym został skazany na pewną zachowawczość - taka jest cena konsensusu. "Sarkozizm" wydaje się więc raczej formą reprezentacji niż działania, nastawiony jest bardziej na symbolikę niż na rezultaty. Na tym polega nowoczesna polityka, bardzo zbliżona do reality show.
Co nie znaczy, że gorsza od dawnej polityki.
Nowy francuski rząd prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego nieoczekiwanie okazuje się bardzo konserwatywny i zarazem bardzo nowatorski - pisze w DZIENNIKU znany pisarz Guy Sorman.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama