"Przecież spora liczba Polaków pracuje w tzw. budżetówce. Jeżeli próg zostanie przekroczony, to zaczną się cięcia, zwolnienia. Te wszystkie zawirowania w sferze gospodarczej powodują, że Polacy czują się niepewnie, co przekłada się na notowania.

Raport MAK nie miał większego wpływu na poparcie PO. Gdyby tak było, to PiS w ostatnich miesiącach wyraźnie by zyskiwało. Jednak sondaże pokazują, że zyskuje SLD. Na ostatnie notowania PO nie miały też wpływu wydarzenia na kolei oraz wewnętrzny konflikt w PO między marszałkiem Grzegorzem Schetyną i premierem Donaldem Tuskiem. Kryzys na dworcach był pod koniec grudnia, Polacy nie mają tak długiej pamięci. Większość obywateli nie śledzi też na bieżąco polityki. Dlatego drobne konflikty to nie jest istotne kryterium w ocenie rządu.

Reklama

Niewątpliwie sondaże PO spadną jednak w rocznicę katastrofy z 10 kwietnia. Nastąpi emocjonalne odświeżenie tego wydarzenia w świadomości społeczeństwa. Będzie dużo inicjatyw politycznych przeciwników rządu: spotkań, pochodów, konferencji. W międzyczasie pojawi się także polski raport o przyczynach katastrofy. Jego autorami są przecież ludzie z obecnego układu politycznego i to na nich spadnie krytyka. Przypuszczam, że w świadomości Polaków będzie to żywa sprawa co najmniej do maja.

Z kolei polska prezydencja zapewne poprawi notowania formacji rządzącej. Wydaje mi się, że politycy PO dobrze przygotowali się do tego historycznego wyzwania i sprostają oczekiwaniom. Wówczas poparcie wzrośnie.

Platforma jeszcze do niedawna miała szansę na dobry wynik w wyborach parlamentarnych. Jednak w aktualnej sytuacji nie wydaje mi się, by poprawili rezultat sprzed czterech lat. Kluczowym kryterium podczas wyborów będzie ewentualne przekroczenie progu ostrożnościowego. Jeśli go przekroczymy przed wyborami, to spadek notowań dla PO będzie jeszcze większy".