Nie usłyszeliśmy niczego, czego byśmy się nie mogli spodziewać po wszystkich głównych uczestnikach tej debaty, trudno spodziewać się, by stanowiła ona przełom w sprawie - powiedział PAP Chwedoruk.

Politolog podkreślił, że w wystąpieniach strony rządowej zauważalna była taktyka podrzucenia opinii publicznej wielu wątków. W momencie, w którym zaczniemy wszyscy dyskutować o różnych aspektach, żaden z nich nie stanie się głównym i nie przeistoczy się w bardzo niebezpieczny dla każdej partii rządzącej w dobie medializacji polityki symbol - zaznaczył ekspert.

Reklama

Politycznym instrumentem dla opozycji w wystąpieniach rządzących może być - zdaniem Chwedoruka uzasadniony - wątek dodatkowych szkoleń w celu wzmocnienia kompetencji prokuratury i innych instytucji w kwestiach przestępczości finansowej, ponieważ afery finansowe pojawiają się od wielu lat w Polsce i na świecie.

Nagle słyszymy w 2012 r. w Polsce, że nasz aparat państwowy jest do tego nieprzygotowany. Rodzi to pytanie, co się działo przez ostatnich kilka, kilkanaście lat w tej materii? - pyta Chwedoruk.

Reklama

Według niego premierowi zabrakło pewnej jednoznaczności, tego, co było jego siłą wcześniej, w czasie afery hazardowej. Trudno do końca powiedzieć, o co premierowi w tym wszystkim chodziło, za wyjątkiem tego, że on sam jest bezpośrednio niezaangażowany, niewinny - zaznaczył.

Jako znamienne określił Chwedoruk poruszenie przez premiera na początku jego wystąpienia wątku osobistego - syna Michała, który nie był głównym eksponowanym przez opozycję.

To sprawiało wrażenie próby odwołania się do silnych w polskim społeczeństwie wartości rodzinnych, do tego, że Donald Tusk miałby być nie tyle atakowany jako polityk, co jego rodzina wciągana przez oponentów rządu w całą tę historię. A Polacy nie lubią tego, by przekraczać granice prywatności, także granic prywatności polityków - zauważył Chwedoruk.

Reklama

Premier wypadł trochę słabiej, niż moglibyśmy się spodziewać, na pewno słabiej niż w czasie afery hazardowej - ocenił politolog.

Być może to wiąże się z tym, że jest świadomy tego, iż kolejny raz musi się tłumaczyć i nieustanne powtarzanie tego samego schematu mogłoby być mniej wiarygodne. Więc merytorycznie w wystąpieniu pana premiera dość wyraźnie zabrzmiał ton tego, iż generalnie system jako całość - gdy mówił o kwestii prokuratury i ministerstwa sprawiedliwości - jest dobrze skonstruowany, tylko zawiodły inne czynniki, domyślamy się zapewne, że czynnik ludzki. I zarazem nie usłyszeliśmy tutaj logicznego wydawałoby się dopełnienia, to znaczy wezwania do zmiany na stanowisku prokuratora generalnego - tłumaczy Chwedoruk.

Według niego w kwestiach społeczno-gospodarczych widać różnice między sposobem myślenia Polaków, a partią rządzącą, która jest zasadniczo partią liberalną. Było to słychać w wystąpieniach Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego, gdy mówili o ryzyku i odpowiedzialności.

Rządzący politycy są zwolennikami anglosaskiego, wolnorynkowego podejścia, że każdy do końca jest za siebie odpowiedzialny i że najwyżej można pomóc ofiarom losu. Natomiast większość Polaków ma bardziej kontynentalne, europejskie podejście. Oczekuje od państwa interwencji, prewencji, ostrzeżenia, czy w ogóle niedopuszczenia firm, które w sposób ewidentny działają na szkodę tych, którzy inwestują pieniądze - podkreślił Chwedoruk.

To jest oczywiście motyw dla PO dosyć niebezpieczny, bo choć poglądy Polaków na gospodarkę trochę się zmieniły, są niewątpliwie dużo bardziej liberalne i rynkowe, jak 10 czy 15 lat temu, to jednak wciąż w większości są poglądami dalekimi od ortodoksyjnego rynkowego podejścia - zaznaczył.

Przypomniał, że właśnie te różnice przyczyniły się do przegranej Tuska i PO w wyborach w 2005 r. Spodziewam się więc, że Platforma nie będzie brnęła w ten konflikt, tego typu polemikę, i raczej postawi na stanowcze działania, pokaz siły państwa, a nie przekonywanie o potrzebie indywidualnej odpowiedzialności - powiedział Chwedoruk.