Maliszewski podkreśla, że na ostateczny wynik sondaży wielki wpływ mają chwilowe wydarzenia. Dla przykładu, jeżeli negocjacje w Brukseli pójdą nie po myśli PO, to słupki dla PiS-u pójdą do góry, a dla partii rządzącej w dół. Z kolei, jeśli Polacy odczują w swoich portfelach obniżkę cen gazu o 10 proc., to sytuacja może być odwrotna - wyjaśnia. Dodaje, że na korzyść PO działa spokój, dzięki któremu postrzegana jest przez wyborców jako partia normalna, pragmatyczna.
Zdaniem eksperta, początek 2013 roku może być dla PO trudny m.in. ze względu na powtarzające się co roku problemy z kontraktami placówek ochrony zdrowia z NFZ. Do tego dochodzi niepewność na rynku pracy i możliwe niepowodzenie w negocjacjach budżetowych. To wszystko może działać na sondażową korzyść PiS.
Jeśli PiS nie będzie popełniać błędów wizerunkowych, to jej prowadzenie na wiosnę nie jest wykluczone. Natomiast pojawia się pytanie, czy Jarosław Kaczyński będzie w stanie powstrzymać się od emocjonalnych osądów w sprawach dla niego ważnych. Ja w to osobiście nie wierzę - stwierdza Maliszewski. Jego zdaniem, obie partie będą w sondażach szły łeb w łeb.