Wojciech Cejrowski gościł w Radiu Wnet. Ta informację, że polski parlament wysłucha dziś premiera, zareagował stwierdzeniem:
Nie wiem, czy ten przedrostek "polski"… To już nawet przymiotnik nie jest. Nie wiem, czy ten kuciupek z przodu jest właściwy, że to jest polski parlament. To nie jest polski parlament, jeśli nie reprezentuje polskich interesów. Posłowie mają inne ośrodki lojalności, większość parlamentarna. To on nie jest polski. On jest priwiślański, proszę pana - powiedział podróżnik, odwołując się do nazwy Kraj Przywiślański, językowej kalki z języka rosyjskiego oznaczającej nieoficjalną nazwę Królestwa Polskiego z XIX wieku, pod zaborami rosyjskimi.
Jak dodał, sam fakt, że parlament został wybrany przez Polaków w wyborach, nie oznacza jego zdaniem, że jest polski.
To jeszcze nie oznacza, że jest polski. Wybrany przez obywateli Rzeczypospolitej… Zgoda. Ale obywatelem RP może być Olisadebe. To jest przynależność administracyjna, a nie więzy krwi - skomentował. Odniósł się również do dzisiejszego wystąpienia premiera. Donald Tusk przed Sejmem będzie wyjaśniał kulisy afery podsłuchowej.
Posłowie nie powinni premiera słuchać, tylko wygwizdać dziada. Za tyle afer, które pod jego rządami się odbyły, nie powinno się w ogóle z tym gościem rozmawiać ani go słuchać, tylko wykopać go. Oni wszyscy mają tam immunitet, więc mogliby wykopać premiera w tyłek, dając mu kuksańce kolejne, żeby poszedł precz i nie wracał. A potem zagłosować, żeby nigdy nie wracał - podsumował Wojciech Cejrowski.